Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

niedziela, 13 stycznia 2013

Czterdzieści trzy

*Z perspektywy Sue*
Całą noc lekarze badali mnie. Musiałam opowiadać cały swój życiorys i odpowiadać na pytania, na które tylko ja znałam odpowiedź. Doktor kazał mi odpoczywać. Nikt nie mógł mnie odwiedzać. Cały czas siedziałam sama w wielkim białym pomieszczeniu. Nagle ktoś wszedł do mojej sali. Był to oczywiście lekarz.
- Pani stan zdrowia jest już stabilny. - zaczął - Musimy przekazać pani ważną informację. Ciężko mi o tym mówić, ale...
- Ale??- zapytałam przerażona
- Gdy potrącił panią samochód, pani straciła dziecko. - powiedział spuszczając wzrok. Szybko wyszedł z sali zostawiając mnie z tymi słowami. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu...Liam chyba o tym wiedział...byłam przerażona. Nagle zrobiło mi się gorąco. Oczy same mi się zamknęły. Bezwładnie upadłam na poduszki...
*Z perspektywy Marry*
Śmiałam się wniebogłosy. Harry natomiast piszczał z bólu. W końcu zlitowsłam sie nad biedakiem i pomogłam mu wstać.
-nie mogę ruszać ręką - powiedział przerażony
- jak to ? Zaraz zabiore cie do szpitala.
- okey - szybko się ubraliśmy i juź byliśmy w drodze. Nagle zadzwonił telefon. Okazalo sie ze Sue sie obudziła zeszłej nocy ale teraz zasłabła. Postanowiłam pojechać na skróty. Na moje szczęście trafilam na paradę zorganizowaną przez "stowarzyszenie kochajace koty". Harry chciał mi wyskoczyć z samochodu. Oczy mu sie zaswiecily. Na tej paradzie było pełno ludzi przebranych za koty. Było tam pełno tych zwierzaków. Specjalne platformy były w kształcie lwów i tygrysów. Na szczęście znalazłam szybko wyjście z parady. Po paru minutach byłam juz w szpitalu. Na odziale lekarz powiedział, ze Harry złamał sobie dwa palce: kciuka i malego. Lekarz szybko założył mu gips. Potem pobieglismy na odzial do Sue. Liam przestraszony rozmawial z lekarzem. odeszliśmy do niego gdy skonczyl dyskusje.
- co się stało-zapytałam
- Sue poroniła i teraz się o tym dowiedziała, to właśnie dlatego straciła przytomność.
- to straszne. - westchnął Harry
- cicho siedź teraz musimy się modlić aby się obudziła- warknęłam
- czemu?
- łomie wiesz co dziewczyna przezywa kiedy dowiaduje sie ze jej dziecko nie zyje, szczegolnie wtedy gdy instynkt macierzynski sie budzi.
- nie wiem przeciez jestem facetem
- takiej odpowiedzi moglam sie spodziewac. Wiesz co Harry przydaj sie na cos i idz kup cos do jedzenia bo Liam jest na pewno glodny, a jak nie to ja cos z checia zjem
- no dobra ide - powiedzial naburmuszony. Teraz staralam sie wytlumaczyc Liamowi ze Sue napewno sie obudzi, ze to tylko jej chwilowa slabosc, ze na pewno razem za reke wyjda razem z tego szpitala. Ale najtrudniejszy okres dopiero przed nimi. Teraz zacznie sie rehabilitacja. Mozliwe jest ze Sue od nowa bedzie sie uczyla chodzic. To jest przerazajace, ale musimy wszyscy stawic temu czola.
- jestem z zapiekanka z czosnkiem - powiedzial Harry
-Harry jak to jest dla mnie to wsadz se to w  nos bo jestem uczolona na czosnek! - Harry szybko uciekl z zapiekanka z czosnkiem i przyniosl mi zapiekanke z serem.
*Z perspektywy Sophie*

Wieczorem zaczelysmy sie pakowac. Oczywiscie nie obylo se bez biegania po domu i szukania swojego stanika czy majtek,a takze nie moglam znalezc swojej pizamy. Musiałam jeszcze pojsc do jubilera bo branzoletki. Szybko zalozylam buty wzielam trobe i śkowalam do niej portfel. Pobieglam w strone centrum. Po drodze oczywiscie musialam spotkac Michaela.
- gdzie idziesz - zagadną
- nie twoj interes! - warknęłam
- wiedźma
- łom
- widzę ze w strone centrum idziesz. Pojdzimy razem bo juz ciemno jest, a w tej okolicy czesto laza jakies podejrzane typy.
- w sumie to dobrze bo troche jestem przerazona. Tak wogole to po co idziesz do centrum o tej porze?
- nie bedziesz sie smiac?
-nie
- zachcialo mi sie kielbasy i lece do miesnego na przeciwko jubilera
- okey akurat musze isc do jubilera- powiedzialam i sie usmiechnelam do niego. Resze drogi przebylismy w ciszy. W koncu dotarlismy na miejsce. W miesnym byla dosc spora kolejka natomiast u jubilera byly dwie osoby. Weszlam do srodka i czekalam az jubiler obsluzy tamte osoby. W koncu nadeszla moja kolej. Podalam mezczyznie specjalna karteczke wypisana wczesniej. Zsplacilam za branzoletki i poprosilam ladne opakowanie na jedna z nich i wyszlam ze sklepu. Widzialam ze Michael byl drugi w kolejce w sklepie, a wiec postanowilam na niego poczekac na dworze. Wolalam z tym frajerem wracac niz isc sama przerazona. Nagle jakies kolesie zakrecily sie kolo mnie. Blagalam w duszy aby se do mnie nie odzywali.
- siema mala - niestety moje blagania nie zostaly wysluchane. Rozpoznalam tamtego kolesia. To byl ten cholerny Bruce.
- Mała to jest twoja pała, ja jestem niska - ospowiedziałam
- ooo widze ze niegrzeczna dziewczynka z ciebie jest - powiedzial lapiac kosmyk moich wlosow. Odruchowo pacnelam go w reke, tak aby puscil moje klaki
- mozesz mnie nie dotykac? - dodalam
- hej Sophie mozemy juz wracac - powiedzial biorac mnie pod ramie Michael. Ja rzucilam zlowrogie spojrzenie Brucowi i zaraz za zakrętem Zabralam swoja reke spod reki Michaela.
- dzieki
- nie ma za co ten caly Bruce
18:29
to nachalny typ. - powiedzial i odprowadzil mnie do domu.
*Z perspektywy Megan*
 Z samego rana szykowałyśmy się do wyjazdu. Babcia napiekła nam ciastek i rogalików na drogę. My zaczęłyśmy sprzątać w wypożyczonym samochodzie. Zrobiłyśmy tam z Sophie niezły chlew. W końcu o 12:35 spakowałyśmy wszystkie nasze bagaże i wyruszyłyśmy do stolicy. Przez całą drogę słuchałyśmy nowej płyty chłopców, a także przebojów Calvina Harrisa  Davida Guetty, Bawiłyśmy się niesamowicie.
- Hej, z kim babcia Beth jedzie na ten romantyczny rejs? - zapytała mnie Sophie
- Z jej przyjacielem z klubu gry w bingo. Od początku swojej znajomości mieli się ku sobie, a kiedy dziadek wziął rozwód z babcią bardziej się do siebie zbliżyli. - moją wypowiedź przerwał dzwonek telefonu Sophie. Dziewczyna wysłuchała co jej rozmówca ma jej do powiedzenia. 
- Sue wróciła do zdrowia, ale na wieść o tym, że poroniła straciła przytomność -powiedziała rozłączając się,
- To w sumie dobra i zła widamość
- Masz rację, ale ty  lepiej się sup na jeździe bo już w centrum jesteśmy...
- A no tak, lotnisko jes tuż tuż, a do lotu mamy jakieś 30 minut.
- Okey, teraz skręć w prawo i wjedziemy na parking lotniska, szybko oddamy wypożyczony samochód i pójdziemy na odprawę. - powiedziała Sophie. Wszystko poszło sprawnie i już siedziałyśmy w samolocie...
_________________________________________________________________
Przepraszam za błędy bo na fonie pisałam xD
POLECAM BLOGA MOJEJ KOLEŻANKI LINK !!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz