Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 1

*Z perspektywy Gemmy*
- Gemma, kochanie czas wstawać bo spóźnisz się do szkoły! - zaczęła budzić mnie mama.
- Daj mi jeszcze jakieś 5 minut! - ziewnęłam do poduszki 
- Czy ja tam mam wejść do ciebie? - usłyszałam głos taty. 
-  Nie trzeba, zaraz wstanę. Potrzebuję tylko paru minut na dojście do siebie.
- PO czym ty będziesz dochodzić - usłyszałam głos matki
- Po spaniu.
- Boże co się z dzisiejszą młodzieżą dzieje. - westchnął tata. Ja szybko zwlekłam się z łóżka i przyczołgałam się do łazienki. Tam wykonałam czynności poranne.  Potem zbiegłam na dół na śniadanie. Czekał tam na mnie omlet z nutellą i pewna wiadomość od rodziców. 
- Kochanie...Harry wrócił do miasta - powiedział tata przekręcając strony gazety porannej. 
- To świetnie. Gdzie będzie chodził do szkoły ?
- Od jutra będzie uczęszczał razem z tobą do szkoły. Będziecie tylko w innych klasach. Dzisiaj Harry pojedzie tylko na godzine wychowawczą i na rozeznanie szkoły. 
- O boże już ta godzina. Tato śpieszmy się, za dwadzieścia minut mam lekcje. 
- Już idę. - szybko wybiegłam na korytarz i założyłam buty. Załapałam moją torbę i wybiegłam szybko z domu. Wsiadłam do samochodu taty i czekałam na niego dobre 2 minuty a czas goni. Dojechaliśmy w ciągu 5 minut a więc miałam jeszcze troche czasu. Ledwo weszłam do szkoły a Jes zorganizowała na mnie zamach. Dziewczyna skoczyła mi na plecy, przez co obie wywróciłyśmy się na ziemię. 
- Cześć Meg.
- Hej hej, ja już uciekam bo staram się zgubić tego idiotę...znowu sobie jakiś zakład wymyślił. 
- No to cześć. - zdążyłam przejść parę kroków, a pojawili się Zayn i Liam. Kumpluję się z chłopakami od niedawna.
- Cześć Gemma. - powiedzieli naraz 
- Siemka.
- Idziemy na spacer. - zadecydowali i wzięli mnie pod ręce i poszliśmy w nieznanym mi kierunku.
*Z perspektywy Jessica'y*
W szkole byłam dość wcześnie bo musiałam przygotować ogłoszenia do wywieszenia na tablicy informacyjnej. Ponadto musiałam sporządzić spis wszystkich najbliższych apeli, a także porozmawiać z dyrektorem o dniu sportu, który jest w naszej szkole w każdym semestrze. Ciężka praca mnie czekała, szczególnie wtedy gdy musiał doczepić się mnie Louis. Co trochę przeszkadzał mi w pracy. Wymyślał coraz głupsze zakłady. Chłopak starał zwrócić na siebie moją uwagę, lecz nie udawało mu się to. Byłam bardziej zajęta papierami, którymi zostałam obarczona przez resztę członków tego samorządu.
- Co jest ciekawego w tych papierkach? - zapytał nagle
- Właściwie to nic.
- To czemu je wypełniasz?
- Bo taki mam obowiązek. - powiedziałam kończąc papierkową robotę. Teraz poszłam rozwiesić odpowiednie informacje na tablicy informacyjnej. Rozmowę z dyrektorem postanowiłam odłożyć na później.  Podczas powrotu do pokoju samorządu starałam się zgubić Louisa. Po drodze zauważyłam Gemmę wchodzącą do szkoły. Postanowiłam ją odpowiednio przywitać. Podbiegłam do dziewczyny i wskoczyłam na nią. Oczywiście upadłyśmy na podłogę. Wytłumaczyłam dziewczynie, że muszę uciekać przed Tomlinsonem i jego idiotycznymi zakładami. Szybko ją pożegnałam i pobiegłam po moją torbę. Później zadzwonił dzwonek. Na długiej przerwie jak zawsze szłam do stołówki aby tam zjeść z Gemmą i Grace. Oczywiście musiał dołączyć się do mnie Lou starając się mnie namówić do wspólnego posiłku. Oczywiście odmówiłam. Wolałam zjeść z dziewczynami.
- No weź, przecież codziennie jesz z dziewczynami, nie możesz chociaż raz zrobić wyjątku i zjeść e mną?
- Nie będę tracić na ciebie mojego cennego czasu!
- Ehhh... z resztą i tak nie dałabyś się przekonać. - chłopak przestał mówić ale nadal szedł kolo mnie. Naprawdę irytujący z niego człowiek. - Wiesz, że w mojej klasie będzie nowy koleś. Nawet przyjemny z niego gość. Oczywiście wychowawca kazał mi go oprowadzić po szkole, bo wiesz ja jestem taki wspaniały i wszystko mu pokażę.
-Tak? No to super, ale co ja mam z tym wspólnego - powiedziałam wchodząc do stołówki. Tam szybko znalazłam dziewczyny.
*Z perspektywy Grace*
Ledwo co wysiadłam z samochodu a już dorwał mnie tłum moich "fanów". Takie zachowanie bardzo mnie denerwowało. Oni ograniczali moją wolność osobistą, Nie ważne gdzie się ruszę tam będzie banda tych dziwolągów. Jedynie w łazience miałam choć trochę prywatności. Właściwie to tam spędzałam większość przerw. Czasami siedziałam tam sama czasami z Gemmą i Jess. Teraz niestety musiałam przeżyć towarzystwo tych gamoni.
- Naprawdę musicie za mną łazić?
- Chcemy brać udział w twoim życiu, chcemy być przy każdej ważnej chwili w twoim życiu. - powiedzieli chórem. Zignorowałam ich i przyśpieszyłam kroku. Chciałam jak najszybciej dostać się do łazienki. Najgorsze jest to, że wszyscy osobniki płci brzydkiej podziwiają mnie, a wszystkie dziewczyny w szkole, oprócz Gemmy i Jess, mnie nienawidziły. Nie ważne czy popełnię jakiś błąd czy nie zaraz znajdzie się wytłumaczenie, które został wymyślone przez chłopaków. Tak na prawdę w szkole jestem sztuczną i wyidealizowaną lalką. Dotarłam do łazienki i szybko tam weszłam. Niestety spotkałam się z pewnymi nieprzyjemnościami.
- Ej to ta szmata przez, którą twój chłopak zerwał. - powiedziała jedna z siedzących tam dziewczyn
- Tak... pokarzmy jej co się dzieje gdy ktoś mi odbija chłopaka.- byłam przerażona, gdy chciałam uciec, lecz w pewnym momencie któraś z nich złapała mnie za włosy i pchnęła na podłogę. Odruchowo pisnęłam. Dziewczyny zaczęły mnie kopać. Potem zostałam podniesiona i spoliczkowana. Następnie zostałam pchnięta na umywalkę. Osunęłam się na ziemię. Słyszałam, że ktoś wbiegł do łazienki. Byłam na wpół przytomna.
- Za takie zachowanie zostaniecie wydalone ze szkoły. - usłyszałam głos nauczyciela w-f.
- Ja zabiorę dziewczynę do pielęgniarki. - usłyszałam znajomy męski głos. 
...
- Co się stało? - zapytałam otwierając oczy
- Jesteś w  gabinecie pielęgniarki. Jakieś dziewczyny cię pobiły. Teraz są u dyrektora. Zabierają swoje papiery ze szkoły. Za swoje zachowanie zostaną wydalone.
- Jak to się stało, że przyszedłeś mi na pomoc?
- Emm... miałem w-f i podczas rozgrzewki  zerknąłem w stronę łazienki dziewcząt i zobaczyłem jak upadasz na ziemię. Zawiadomiłem o tym nauczyciela i szybko pobiegliśmy tam. - powiedział
- Niall ty zboczeńcu czemu patrzyłeś się w stronę łazienki dziewcząt? - powiedziałam wstając i odruchowo łapiąc się za głowę. - Co to jest? - poszyłam, że mam coś  na czole
- Do jest bandaż. Jak upadłaś na podłogę to rozcięłaś sobie skórę. 
- Ohh... Dziękuję. - powiedziałam wstając. - Mógłbyś odprowadzić mnie do klasy?
- Ja Ja jasne - chłopak momentalnie się zarumienił. To było dość słodkie.
______________________________________________________________
Mile widziane komantarze

środa, 29 maja 2013

Epilog

Od ostatniej wspólnej Wigilii minęło trochę czasu. Megan nadal nie wróciła do mnie i w sumie jej się nie dziwię. Ona teraz studiuje i ma wie ważniejszych spraw na głowie. Ostatnio wyprowadziłem się z domu w którym mieszkaliśmy z chłopakami. Nie mogłem patrzeć jak im układa się w miłości a mi nie. Takie gadanie jest trochę samolubne. Ostatni nawet widziałem Meg z jakimś chłopakiem. Była szczęśliwa. Jak ich widziałem to czułem jak moje serca rozpada się na miliony kawałeczków. Postanowiłem wtedy działać. Zadzwoniłem pewnego dnia do niej. Poprosiłem o spotkanie. Na szczęście się zgodziła. Powiedziała żebym przyjechał następnego dnia pod jej uczelnię o 15:24. Wtedy pewnie kończyła zajęcia.Tak jak powiedziała tak zrobiłem.
Przyjechałem trochę wcześniej na miejsce spotkania i czekałem. Oczywiście grupa jakiś dziewczyn zdążyła mnie już otoczyć. Nie zwracałem na nich uwagi. W końcu Megan się pojawiła.
- Tomlinson może raczysz tutaj podejść - powiedziała patrząc jak staram się wydostać z tego tłumu. 
- Jak śmiesz tak do niego mówić. On nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie twoim kolegą  - krzyknęła jakaś laska
- Będę mówić tak jak mi się podoba. - Powiedziała Meg - a ty młocie się pośpiesz!
- Wiecie tylko ona ma prawo tak do mnie mówić - powiedziałem wydostając się z tłumu. Wziąłem Meg za rękę i zaprowadziłem do samochodu. Pojechaliśmy do jakiejś kawiarni. Tam rozmawialiśmy o wszystkim. Jak za dawnych czasów. Teraz spotykaliśmy się tak codziennie. Dowiedziałem się o niej wiele więcej niż wiedziałem wcześniej. Stałem się jej przyjacielem. Nie mogłem liczyć na nic więcej bo miała chłopaka. Wiedziałem, że oni spotykają się codziennie wieczorami.
Pewnego dnia ktoś z samego raba zapukał do moich drzwi. Leniwie wstałem i poszedłem aby otworzyć. W progu stała zapłakana Meg. Od razu ją przytuliłem. Poszliśmy do salonu.

-On ...zrobił mi wyrz...uty tylko i w..wy...wyłącznie dlatego, że z tobą roz..mawiałam. - płakała przytulona do mnie. - Jak stanęłam w twojej obronie...to...zer...wał
-Nie płacz... ja jestem przy tobie...
-Lou??
-Hmm?
-Co ty do mnie czujesz? Kim ja dla ciebie jestem?
-To chyba proste – uśmiechnąłem się pod nosem. W końcu mogę powiedzieć jej o swoich uczuciach – jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Z resztą po vo mam to mówić skoro wystarczą tylko dwa słowa...
-Jakie?
-Kocham cię. - zaczęła płakać. - Czy powiedziałem coś nie tak?
-Nie po prostu ja wiem, że ciebie też kocham.
-Co? - nic potem nie powiedziałem. Megan pocałowała mnie. Położyliśmy się na łóżku. -Leżeliśmy przytuleni do siebie.
-Lou?
-Tak kochanie?
-Idź weź prysznic bo śmierdzisz.
-Dobrze ale idziesz ze mną.
-Niby czemu?
-Bo ktoś musi dopilnować mnie podczas kąpieli.
-Jak dziecko – powiedziała wstając i podając mi rękę
-Nie sądziłem, że się zgodzisz.
-A miałam jakieś inne wyjście?

sobota, 25 maja 2013

Pięćdziesiąt Cztery

*Z perspektywy Megan*
Ja i Tomlinson wróciliśmy do domu. Nialler i Harry pojechali ze swoimi dziewczynami do ich domu rodzinnego. Pierwsze co zrobiliśmy to rzuciliśmy się do łazienki. Jakbyśmy mogli to pobilibyśmy się tylko i wyłącznie dlatego że oboje chcieliśmy iść do łazienki w tym samym czasie.
- Ze względu na to, że jestem dżentelmenem przepuszczę cię. - powiedział na co ja wybuchłam śmiechem
-Ty i bycie dżentelmenem - wypowiedziałam z kpiną
- To znaczy, że nie chcesz iść pierwsza??
- Z drogi panie dżentelmenie idę się ogarniać. - powiedziałam popychając go i wbiegając do łazienki. Po 30 minutach wyszłam z łazienki i pomknęłam do ciepłego łóżka. Wzięłam jakąś książkę i zaczęłam czytać. Po jakimś czasie usłyszałam jak Tomlinson mnie woła. Wstałam i podeszłam do drzwi od łazienki.
- Czego chcesz??
- Megaaan podasz mi piżamę??
- NIe ma mowy!
- Ale chyba nie chcesz żebym spał nago prawda??
- Gdzie jest ta piżama?
- Położyłem ją na fotelu.
- Już idę po nią. - ruszyłam w stronę salonu. Wzięłam tą cholerną piżamę i wróciłam się. - Tomlinson wchodzę! - krzyknęłam ostrzegawczo łapiąc za klamkę. Weszłam. Stał tam  w samym ręczniku. Przypatrywał mi się. - co się gapisz??
- Tak tylko zastanawiam się co byś zrobiła gdybym zrobił tak...- przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Odepchnęłam go od siebie i spoliczkowałam. - a to za co??
- Następnym razem jak coś takiego odwalisz będzie z tobą gorzej...- powiedziałam rzucając na niego piżamę. Postanowiłam dzisiejszą noc spędzić na fotelu w salonie. Poszłam do sypialni po poduszkę, koc i książkę. Potem rozsiadłam się w salonie i zaczęłam czytać.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam głos Lou. Chłopak stał przy wejściu do salonu opierając się o futrynę.
- Siedze.
- Nie będzie ci wygodniej w sypialni??
- Nie
- Czy ja jestem powodem przez który nie chcesz spać w sypialni?
- Tak
- Przecież są dwie sypialnie, ty możesz  spać w jednej a ja w drugiej...
- Harry zamknął drzwi od drugiej sypialni i zabrał klucz...
- Ahaa... - powiedział i  prawdopodobnie wyszedł. Sama nie wiedziałam kiedy usnęłam.
Rano obudziło mnie czyjeś głaskanie po włosach. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leże na łóżku a obok mnie siedzi Louis, który mnie głaskał. Gwałtownie wstałam.
- O obudziłaś się. - powiedział
- Jak...się...tu dostałam
- Przeniosłem cię. Stwierdziłem, że jest ci nie wygodnie na tym fotelu. Spokojnie nic ci nie zrobiłem... Ograniczyłem się tylko do głaskania cię po głowie. - po wypowiedzeniu tych słów odszedł. Od samego rana był jakiś taki dziwny.  Nie wiem czy to przez to, że go spoliczkowałam. To było bardzo prawdopodobne. Najgorsze było to, że miałam wyrzuty sumienia.
- Louis?? - zapytałam w przestrzeń. Zero odpowiedzi. Nie wiem czemu ale napłynęły mi łzy do oczu. Skuliłam się i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
- Błagam cię nie płacz więcej... Nie płacz... Jak widzę jak płaczesz to serce mi pęka. - wyszeptał znany mi głos.
- Lou??
- Hmm?
- Przepraszam...
- Za co?
- To przeze mnie jesteś smutny, więc dlatego ...
- Jestem smutny bo wiem, że  spieprzyłem wszystko przez jeden głupi wybryk... w sumie jestem ci wdzięczny za to, że jeszcze ze sobą rozmawiamy. - on naprawdę żałuje tego co zrobił. On zawsze był przy mnie. On jest tym którego potrzebuje. Ja to wiem, on to wie i wszyscy inni też to  wiedzą. Tylko czemu ja nie potrafię się przyznać do moich uczuć.
*Z perspektywy Sophie*
Dzisiaj znowu wszyscy zbieramy się w domu chłopców na uroczystym obiedzie. Mogę się założyć, że tam już wszyscy nie śpią od rana tylko biegają po całym domu szykując się na przyjęcie gości. Leniwie wstałam z łóżka i poszłam się ogarniać. W końcu zaraz wszyscy mieliśmy wychodzić a ja jeszcze byłam w proszku. Po umyciu się ubrałam szybko naszykowane wcześniej ubranie i poszłam suszyć włosy. Szybko je rozczesałam bo rodzina mnie pośpieszała. Potem wszyscy pojechaliśmy do domu chłopców. Tam już wszyscy na nas czekali. Maura oczywiście biegała od jadalni do kuchni i tylko po to żeby sobaczyć czy wszystko jest na stole. Po jakimś czasie zasiedliśmy wszyscy wspólnie do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Sophie, kochanie próbowałaś już karpika?
- Nie jeszcze nie, ale zaraz spróbuję.
- A może chcesz więcej tej sałatki??
- Nie trzeba.
- Na pewno??
- Tak - Maura powoli zaczęła mnie irytować swoim zachowaniem. Co parę minut próbowała wcisnąć mi coś do jedzenia. Ta kobieta jakby mogła to zmusiłaby mnie do zjedzenia wszystkiego co leżało na stole. Po obiedzie poszliśmy do salonu, a tam Nialler zaczął grać na gitarze, a reszta osób zaczęła wspólnie śpiewać kolędy.
*Z perspektywy Marry*
Przez cały wieczór byłam obserwowana przez rodzinę Hazzy.  Jego matka i siostra nienawidziły mnie. Bardzo źle się czułam w ich towarzystwie. Na domiar złego Harry organizował nam więcej czasu do spędzenia razem. Matka Stylesa miała do mnie pretensje o wszystko. Raz miała problem z tym że ciasto jest za słodkie mimo że ja go nie piekłam, kolejnym razem miała problem z tym, że krzywo odłożyłam widelec. Dostawałam szału.  Teraz wszyscy siedzieliśmy i rozmawialiśmy w salonie. Na razie było spokojnie.
- Wiecie co wam powiem? W dniu dzisiejszym powinniśmy być szczerzy ze wszystkimi ludźmi. Nie ważne czy to co powiem będzie miłe czy nnie. - zaczęła Anne
- Do czego zmierzasz mamo? - zapytał Hazz
- Mam coś do powiedzenia Marry. Posłuchaj mnie i to bardzo uważnie. Nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz dość dobra by być dziewczyną mojego wspaniałego synka. Lepiej z nim zerwij i zniknij z jego życia. Tylko go ranisz i sprawiasz, że jest smutny. - każde słowo sprawiało mi ból w sercu, miałam łzy w oczach, Harry kipiał ze złości natomiast reszta słuchała słów tej kobiety w oszołomieniu. Po jakimś czasie nie wytrzymałam i uciekłam. Pobiegłam do jakiegoś pokoju, usiadłam w kącie i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Skuliłam się i zaczęłam analizować wszystko od początku do końca. Nie rozumiałam czemu matka Hazzy mnie nienawidziła. Od początku miała ze mną jakiś problem. Nagle usłyszałam kroki i dźwięk otwierających się drzwi. Drgnęłam.
- Marry, jesteś tu? - usłyszałam ciepły głos Hazzy
- Tak - cichutko przytaknęłam. Harry uklęknął przede mną i mnie mocno przytulił. Wtuliłam się w jego tors, a on głaskał mnie po głowie.
- Nie słuchaj mojej matki. Ona nie ma racji. Ja ciebie kocham taką jaką jesteś i nic tego nie zmieni.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziała unosząc lekko głowę. Spojrzałam na niego ce łzami w oczach. Chłopak się uśmiechnął. Po chwili nasze usta się spotkały...
_______________________________________________
To był ostatni rozdział opowiadania "True story about love". Muszę jeszcze napisać epilog i to będzie koniec. Nie wiem czy zauważyliście, ale wprowadziłam parę zmian na bloga xd, Otóż zmieniłam nazwę na "Opowiadania o One Direction". Tutaj na tym blogu będzie parę opowiadań. Dodałam jeszcze takie zakładki (jeżeli tak mogę je nazwać) pod tytułem bloga. Tam są tytułu opowiadań prawdopodobnie będzie Wam tak wygodniej w szukaniu rozdziałów (bynajmniej mnie się tak zdaje).
Proszę o komentarze