Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

sobota, 27 października 2012

Dwadzieścia Osiem

*Z perspektywy Sophie*
Wstałam po nie przespanej nocy. Horan cały czas zabierał mi pościel i kładł się na mnie. Dwa razy spadłam z łóżka. Na dodatek gadał mi przez pół nocy o tym , że musi kupić bitą śmietanę i truskawki. Boże co ja mam z nim zrobić. Na dobry początek postanowiłam zrobić sobie dłuższą kąpiel. Postanowiłam zaszaleć i wlałam dość sporą ilość płynu od robienia bąbelków czy jak to się tam nazywa. Wygodnie ułożyłam się w wannie. Po przyjemnej i odprężającej kąpieli ubrałam się w to. Zeszłam na dół i zaczęłam pomagać w przygotowaniach na grilla. Połowa osób poszła do sklepu po jedzenie , a reszta została szykując miejsce na wieczorne spędzanie czasu. Ja Marry Megan i Sue zaczęłyśmy rozstawiać grilla. Krzesełkami i stolikiem zajął się Liaś i Nialler. Reszta natomiast poszła do sklepu.Gdy wszystko było zrobione postanowiliśmy trochę odpocząć.. Zaczęliśmy się trochę niecierpliwić. Już dobre półtorej godziny siedzą w tym sklepie. Rozumiem mogły być korki ale żeby tak długo tam siedzieć w sklepie szukając kiełbasy , mięsa i kaszanki. W końcu przybyli. Za karę Lou i Liz mieli pomagać mi i Megan w kuchni. Rozpoczęliśmy od zrobieni sałatki. Meg miała kroić warzywa , a Liz miała jej pomagać. Ja i Tommo zabraliśmy się za sos.
*Z perspektywy Megan*
Powoli kroiłam warzywa. Nie widziałam powodu dla , którego miałabym się spieszyć. Jeszcze się pokaleczę i co będzie?? Ale moja siostra tego nie rozumiała. Cały czas mówiła "szybciej szybciej" lub "jak ty to kroisz", co ona w ogóle wie o poprawnym krojeniu warzyw na sałatkę. W końcu się zdenerwowałam.
- Liz wyjdź z tej kuchni - powiedziałam
- Hahaha ,jesteś bardzo śmieszna. Lepiej się pośpiesz bo ie zdążysz z tą sałatką  powiedziała perfidnie się patrząc. W tym momencie rzuciłam fartuch na podłogę.
- Albo sama wyjdziesz , albo ci w tym pomogę. -warknęłam
- Hahahaha dobra skończ z tymi żartami , na pewno teko nie zrobisz bo nie zrobisz i już - powiedziała. Jej ton był przesiąknięty pogardą.Postanowiłam jej udowodnić , że stałam się zupełnie inną osobą odkąd wyprowadziłam się z domu. Zaczęłam iść w jej stronę. Ona przerażona szybko uciekła. W sumie to cieszę się , że ją tak przestraszyłam. Założyłam na siebie fartuch , który wcześniej podniosłam z płytek kuchennej podłogi. Powróciłam do robienia sałatki.
- Przed chwilą byłaś przerażająca. - powiedział Lou podchodząc do mnie. Z krzesełkiem.
- Po co ci to krzesełko??
- Nie wiadomo co ci przyjdzie do głowy gdy jesteś zdenerwowana. Wolałem się ubezpieczyć.
- Odłóż to bo zrobisz sobie krzywdę. 
*Z perspektywy Marry*
Wszystko było już naszykowane.Jedzenie było znoszone na dwór. Horan zaczął grać nam różne kawałki. Do niektórych dało się tańczyć a do niektórych nie. Najgorsze było to , że zaczynał grać coraz bardziej znane piosenki , które znała Megan , a właściwie znała ich teksty na pamięć. Zaczęła nam je śpiewać. Ona nie była za bardzo utalentowaną śpiewaczką. Po pewnym czasie wpadłam na pomysł żeby zakleić jej buzię taśmą. Po 10 minutach udało się to. Od tamtej chwili siedziała grzecznie przysłuchując się naszej dyskusji. 
- Kiedy będzie jedzenie?? - te słowy cały czas były powtarzana przez Niallera. Rozumiem chłopak jest głodny , ale musi stać się bardziej cierpliwy. 
- Mam pomysł!! - krzyknęłam - dla zabicia nudy pokopiemy piłkę. Co wy na to?
- Ale to jest takie nudne i męczące. - zaczęła narzekać Liz
- Ty nie musisz się z nami bawić- powiedziała Megan
- Wiecie co wam powiem , niektórych należy nauczyć pokory i pokazać gdzie jest ich miejsce i kto jest lepszy.
- W każdej chwili możemy się o tym przekonać - powiedziła Sophie ,która na samą myśl o faulowaniu nie mogła usiedzieć na miejscu. Ta dziewczyna grała brutalnie. Zresztą Megan też , właśnie dlatego tworzyły zgrany zespół , do tego wchodziłam ja całkiem dobry bramkarz. 
*Z perspektywy Sue*
Cały czas obserwowałam zażarty mecz. Niestety wiadome było , że drużyna , w której w skał wchodzili Marry Megan Sophie Niall i Lou wygra. Mecz był przesądzony.Na dodatek Liz nie potrafiła odebrać piłki rozlazłemu jak zawsze Horanowi. W końcu obie drużyny były tak zmęczone , ze skończyły mecz nie zważając na to jaki był wynik zasiedli wspólnie do jedzenia.
- Sophie ile razy faulowałaś - zapytałam
- Nie wiem , ale na pewno nie zliczysz tego używając wszystkich palcy - zaśmiała się ,po czym zaczęła jeść swoją kiełbaskę. 
- Dawno nie grałam i cienko mi to wyszło - powiedziała Liz , która przed meczem założyła się z siostrą o to , że strzeli przynajmniej jednego gola , a tymczasem nie strzeliła żadnego.
- Tak jasno , po prostu nie umiesz grać - powiedziała Megan
- Co ty możesz wiedzieć o piłce nożnej ?? - powiedziała
- Powinno wystarczyć ci to , że sto razy lepiej gram id ciebie.
- Ta jasne 
- Chcesz spróbować swoich sił w grze eden na jednego?? - powiedziałaMeg
- Nie dzięki nie skorzystam z tej propozycji - powiedziała i zajęła się jedzeniem.

sobota, 20 października 2012

Dwadzieścia Siedem

*Z perspektywy Megan*
Po dotarciu do domu zaczęłam gotować obiad. Postanowiłam przetestować swój przepis na ramen. Teraz będzie 3 raz robię tą potrawę, Chyba udoskonaliłam sposób przygotowania co polepszyłoby smak dania. Zastanawiałam się co robi reszta..Marry siedziała z Hazzą, Sue wybyła z Liamem na badania , Lou siedział ze mną w kuchni i co chwile mi przeszkadzał. Tylko gdzie jest Liz i Zayn? W sumie nie bardzo mnie to obchodziło. W tej chwili jedyną ważną rzeczą dla mnie było nie przypalenie poprawy. Całkiem nie źle mi szło. Kazałam Tomlinsonowi rozłożyć talerze na stole , które przygotowałam wcześniej. Zaczęłam nakładać potrawę do misek. Kiedy skończyłam przyszła Sue z bada. Liz i Zayn też nagle się znaleźli Gdy jużwszyscy byliśmy zasiedliśmy do wspólnego posiłku. Wydawało się że wszystkim smakowało , tylko Liz miała jakieś "ale" do mojego gotowania. Jej uwagi spływały po mnie jak po kaczce.
- To co planujemy na dzisiejsze popołudnie? - zapytała Marry odkładając naczynia do zmywarki.
- A może posprzątamy ogródek. Wiecie trzeba zgrabić liście i takie tam- powiedział Liam.
- To dobry pomysł. Wypocznijmy chwilę i zabierajmy się do roboty. - powiedziałam n co wszyscy się zgodzili , nawet Liz.
*Z perspektywy Marry*
Po jedzeniu usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś program. Nie interesowała mnie jego treść, ale nie było nic w telewizji. Wszyscy koło godziny 16:30 zebraliśmy się w ogrodzie. Wszyscy grabiliśmy trawnik oprócz Sue , która obserwowała nasze działania. Nie źle się przy tym uśmiała.W sumie też bym się śmiała gdybym zobaczyła 8 debili trzymających pierwszy raz w życiu grabie no i Liz , która rozkazywała każdemu. Ta dziewczyna potrafi zepsuć nerwy. Po zgrabieniu liści w jedną kupę zabraliśmy się za czyszczenie tarasu. Ja biegałam z miotłą i zamiatałam , Megan z mopem biegała za mną i myła zamiecioną podłogę. Trochę komicznie to wyglądało. Sue i Niall szorowali stół. Liam i Harry myli okna. Zayn ,Liz oraz Sophie , a właściwie tylko Zayn i Sophie czyścili poręcz schodów i barierki otaczające taras. 
- Ej patrzcie co znalazłam - krzyknęła Megan wyciągając starego grilla ze sterty gratów.
- Co z nim zrobimy? - zapytała Sophie.
- Może jutro wieczorem zrobimy grilla. Wiecie kiełbaski , kaszanka ,mięcho , w tle gitara i śpiew. - powiedział Horan
- W sumie to czemu nie.Dawno nie byłem na grillu.Będzie fajnie- powiedział Zayn.- tylko trzeba ten sprzęt trochę wyczyścić.
*Z perspektywy Sue*
Po sprzątaniu ogrodu wszyscy zmęczeni ruszyliśmy do domu. Ja wzięłam sobie kąpiel i założyłam moją piżamkę w świnki.  Poszła do kuchni zrobić sobie gorącą czekoladę z piankami. Wypiłam i wróciłam do pokoju. Odpaliłam laptopa i wbiłam na facebooka. Oczywiście jak zawsze milion powiadomień. Głównie od Megan i Sophie. To one wysyłają mi jakieś zaproszenia do aplikacji i oznaczają mnie w postach pod którymi zawsze jest tysiąc komentarzy. One mi uprzykrzają życie i to na dodatek specjalnie. Wiedzą , że tego nienawidzę. Mam ich dość. Pewnie kiedyś się ogarną choć w to wątpię. Potem weszłam na twittera. Nagle zachciało mi się oglądać Pretty Little Liars. Obejrzałam parę odcinków i poszłam spać.
*Z perspektywy Sophie*
Zaczęłam kłócić się z Horanem kto lepiej tańczy. A więc żeby mu udowodnić, że ja jestem lepsza zrobiliśmy sobie konkurs tańca. Jurorem miała być Megan ,która najwidoczniej się nudziła. Najpierw był Horan. On zatańczył taniec , w którym zawsze był najlepszy - taniec irlandzki. Całkiem nieźle wywijał tą nóżką, ale to było za mało na pokonanie mnie.On na dodatek tańczył bez muzyki. Gdy przyszła moja kolej włączyłam refren piosenki Gangnam Style. Zaczęłam tańczyćak w teledysku dzięki czemu wygram.
- I kto lepiej tańczy?- zapytałam z Niallem. 
- Przykro mi ale Sophie lepiej tańczy. Jak ona zacznie tańczyć to Gangnam Style to nie ma sobie równych.
- Megan - powiedziałam poważnie. 
- Sophie - nagle stała się tak samo poważna jak ja. To znaczy , że ...
- TAŃCZYMY ! - krzyknęłam i włączyłam muzykę. Razem we dwie zaczęłyśmy biegać i tańczyć,jeżeli to tańcem nazwać można Ze dwie godziny tak szalałyśmy. potem nie miałam siły nawet siedzieć. Chłopaki musieli nas zaprowadzać na górę bo my nie dawałyśmy rady. Wyglądałyśmy jak po jakiejś grubej imprezie. Szybko usnęłyśmy.

piątek, 19 października 2012

Dwadzieścia Sześć

*Z perspektywy Marry*
- I jaka jest twoja odpowiedź...
- Dam ci kolejną szansę - powiedziałam przytulając go. 
- Naprawdę - zaczął całować mnie po całej twarzy
- To teraz taka propozycja. Ja sie przebiorę w piżamkę ty się umyjesz i przebierzesz a potem ...
- A potem ...
- Pójdziemy grzecznie spać !
- Czemuuu przecież nie widzieliśmy się tak długoooo
- Harry jak kochasz to poczekasz - powiedziałam zamykając przed nim drzwi od łazienki na klucz. Szybko przebrałam się w piżamę i dopiero wtedy sobie uświadomiłam że łazienka i pokój są zalane. Trudno dzisiaj pójdę później spać. Wyszłam z łazienki i poszłam szukać jakiś ścierek i mopu oraz ręczników żeby jakoś ogarnąć to wszystko. Gdy już skończyłam zaczęło świtać. Byłam strasznie zmęczona. Na dodatek Harry nie chciał mi pomagać. Cudem zmusiłam go do godziny pracy.Teraz jedyną rzeczą o jakiej marzyłam to ciepłe łóżko. Szybko weszłam do łóżka i przez następne kilka godzin spałam jak zabita.
*Z perspektywy Megan*
Wstałam pełna energii. Założyłam moje kapcie i dosłownie w podskokach zaczęłam robić śniadanie. Pomyślałam , że zrobię płatki z mlekiem. Wyciągnęłam potrzebne produkty i zaczęłam gotować mleko. Potem wpadłam na pomysł zrobienia gofrów. Niestety okazało się , że przez wczorajszy konkurs jedzenia można było tylko jeść płatki z mlekiem. Gdy wszystko było gotowe zwołałam wszystkich na dół. 
- Smacznego - powiedziałam radośnie. 
- Dzięki i nawzajem - powiedziała reszta
- A gdzie Marry - zapytała Sophie
- Śpi - odpowiedział Harry
- To co ona robiła??
- Sprzątała całą noc zalany pokój - westchnął
- Nie pomogłeś jej?? - zapytała Lou
- Pracowałem równą godzinę
- To musiało być straszne - powiedziałam i zajęłam się własnymi płatkami. Po śniadaniu wzięłam się za zmywanie. Tak się zastanawiałam i pomyślałam , że należy iść do sklepu. 
- Ej za godzinę macie być wszyscy gotowi idziemy na zakupy. -krzyknęłam  zakręcając kran. 
*Z perspektywy Sue*
Powoli poszłam się myć. Szybki prysznic i ubranie w naszykowany wcześniej zestaw . Potem zeszłam na dół. Tam czekały na mnie Megan i Sophie.
- Gdzie Marry - zapytałam
- Drze się na Hazzę. Podobno kazała mu robić kucyka - powiedziała Sophie
- Oho o wilku mowa - powiedziała Megan patrząc na schodzącą Marry trzymającą gumkę do włosów i szczotkę
- Kto mnie uczesze bo ten idiota nie potrafi - powiedziała. Szybko pomogłam jej zrobić wysokiego kucyka i razem wyszłyśmy na dwór. Usiadłyśmy na schodach i zaczęłyśmy myśleć co by tutaj kupić. Zrobiłyśmy swoją małą listę. Nagle jak burza wylecieli chłopcy i wparowali do samochodu. My patrzyłyśmy na nich jak na ostatnich debili.
- Dziewczyny nie jedziecie?? - zapytał Lou  , nasz stały kierowca , nagle wszystkie wstałyśmy i podeszłyśmy do drzwi. Tommo oczywiście znalazł sobie zabawę i zaczął odjeżdżać.
- Dobra albo się ogarniesz albo śpisz na kanapie - powiedziała Megan. Ten szybko wyskoczył z samochód i otworzył nam drzwi , gdy wsiadłyśmy zamknął je. Pojechaliśmy.
*Z perspektywy Sophie*
Zaparkowaliśmy pod TESCO. Wzięliśmy koszyki i zaczęliśmy łazić po całym sklepie. Od stoiska z pieczywem do z owocami i warzywami. Nasze koszyki były pełne. Znajdowały się w nich warzywa , owoce , bułeczki , chlebek , mleko , płatki itp ... W końcu poszliśmy do kasy. Staliśmy w niej dość długo . Potem jeszcze płacenie i pakowanie , a także musieliśmy się przebić przez tłum fanek. Ciekawe skąd one się wzięły. A no tak , prawie zapomniałam. Wystarczy , że jedna napisze. 
- Dobra to co dalej -powiedziałam jak tylko zdołaliśmy się wydostać ze sklepu. 
- Teraz musimy dojść do samochodu. Tylko uważajcie. Jak jakaś fanka nagle wyskoczy zza zakrętu i się rzuci na was to co będzie ?? - zapytał Horan
- Ty już nie wymyślaj łomie - powiedziałam podchodząc do samochodu - może by ktoś otworzył bagażnik??
- A tak już - powiedział Tommo i zajął się szukaniem kluczy. Szybko spakowaliśmy zakupy i ruszyliśmy do domu.

piątek, 12 października 2012

Dwadzieścia Pięć

*Z perspektywy Megan*
Siedziałam w kuchni i robiłam sobie mleko. Wlałam je do kubka i poszłam na górę. Po drodze spotkałam Lou. Był lekko speszony.
- Co  jest Promyczku?? - zapytałam
- Lepiej wejdź do naszego pokoju - powiedział i zszedł na dół. Z pewnością był speszony i zażenowany. Tylko kufa czym. Wbiegłam bo schodach na górę i weszłam do naszej sypialni. To co tam zobaczyłam było straszne , aż mi kubek wypadł z rąk. Cały się potłukł , ale nie to tera było ważne. Na środku pokoju stała Liz poprawiająca ręcznik , którym była owinięta.
- Mogłabym wiedzieć co ty tu robisz?? - zapytałam starając wyzbierać się jak najwięcej szkła
- To chyba mój pokój??
- Nie to mój pokój.
- Aaaaa to dlatego siedział tu Lou. JUż myślałam , że chce ze mną spać - spojrzała na mnie z wyższością
- Ty się lepiej zajmij Zaynem , a teraz wypad. - powiedziałam i poszłam po zmiotkę i ścierkę. Wyczyściłam wszystko i położyłam sie na łóżku przed laptopem.
*Z perspektywy Marry*
Postanowiłam wszystko przemyśleć wszystko podczas długiej kąpieli z bąbelkami. Wlałam wodę i płyn. Wlazłam do kąpieli z pustką w głowie. Brakiem jakiegokolwiek zdania w jakiejkolwiek sprawie. Usiadłam wygodnie i pogrążyłam się w myśleniu. Wspominałam te wszystkie dobre chwile z Harrym , a także te najgorszy okres. Właśnie wtedy pojawił się David. Popsuł wszystko. Potem Harry wyjechał bo nie udało mi się ukryć bukietu tych cholernych róż od Davida. Andy mówił mi , że David wyjechał z jakąś dziewczyną na wakacje.  Dałabym Hazzie jeszcze jedną szansę , ale jeżeli  David znowu wróci i zechce znowu nasz związek zniszczyć? W sumie to chcę spróbować. Ale nie mam pewności. W sumie zaprosił mnie do tej restauracji. Z moich rozmyślań wyrwało mnie walenie w drzwi. Właśnie teraz zorientowałam się , że nie zakręciłam kranu i cała łazienka zalała się wraz z pokojem,
- Marry żyjesz?? - usłyszałam głos Hazzy. Kufa co ty tu robisz- uwaga wchodzę! -  powiedział i gwałtownie otworzył drzwi. Wbiegł do środka i wyglebał się na środku płytek.
- Nie waż się wstawać i patrzeć - powie działam sięgając po ręcznik i owijając się w niego. - co ty tu robisz?
- Chciałem przywitać się z chłopakami i poszedłem na górę do ciebie. Zobaczyłem , że z twojego  pokoju wycieka woda i postanowiłem zainterweniować. 
- Okey 
- I jaka jest twoja odpowiedź...
*Z perspektywy Sophie*
Ja i Horan urządziliśmy sobie konkurs kto pierwszy zje całą lodówkę. dosłownie biliśmy się obok lodówki. W końcu się zdenerwowałam i kopnęłam go w piszczel a on złapał mnie w pasie i wyniósł z kuchni. Zamknął mnie w naszym pokoju. Potem chyba poszedł zjeść resztę bo słyszałam tylko krzyki. 
- Kufa Niall wpierdoliłeś całe żarcie - krzyczał Liaś
- I wygrałem konkurs
- A teraz w nagrodę nakurwiasz do sklepu  po jedzenie.
-Ale jest 22:45 wszystkie sklepy pozamykane.
 - Trudno Sue też musi coś jeść ona jest w ciąży!
- No przecież wiem !
- No to do sklepu , jakiś całodobowy spożywczak w Londynie się znajdzie!
Ja tam tarzałam się ze śmiechu. Przeturlałam się przez cały pokój dwa razy.
*Z perspektywy Sue*
-Liaś czemu się tak drzesz - zapytałam wchodząc do kuchni
- Bo Niall zjadł wszystko co było w lodówce i nie masz co zjeść na kolację.
- Zostaw biedaka , przed ich konkursem zjadłam kolację.
- Cooo??
- Przecież każdy ich konkurs kończy się tym , że nie ma co jeść w domu. Ja osobiście jutro wyślę Horana do sklepu po jedzenia.  To będzie połowa jego kary. Zrobisz nam jeszcze pyszny obiad , podczas niego masz założyć fartuszek skruchy - już tłumaczę tzw. "fartuszek skruchy" to fartuszek w oryginalnym różowym kolorze z dużą ilością falbanek.
- No dobra zgodzę się na wszystko.
- A teraz rozejść się do swoich pokoi i spać. 
- Hej Sue czy to prawda , że pokój Marry jest kompletnie zalany ??
- Tak 
- To gdzie ona będzie spać?
- Jak to gdzie?? Razem z Hazza w ich dawnej sypialni.

sobota, 6 października 2012

Dwadzieścia cztery

*Z perspektywy Marry*
Już miałam wychodzić z domu kiedy drzwi się otworzyły a w nich stał Harry z bukietem czerwonych róż. 
- Widzę , że gotowa - powiedział z czarującym uśmiechem podając mi kwiaty. Ja szybko wstawiłam je do wazonu stojącego na korytarzu. Razem wyszliśmy z domu.Przez całą drogę byliśmy cicho. Czasami tylko zerknęłam na skupioną twarz Harrego , który jechał samochodem. To trochę dziwne ale chciałam mieć to za sobą , mimo że pragnęłam z nim porozmawiać to nie miałam na to ochoty. W końcu dotarliśmy na miejsce. Za miastem znajdowała się cicha knajpka. Usiedliśmy przy stoliku w kącie. Zamówiliśmy jedzenie i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy.
- Wszystko sobie przemyślałem - powiedział nagle spoglądając mi w oczy.
- To znaczy?
- Za pochopnie zareagowałem. Nie powinienem się tak zachowywać. Przepraszam. Czy widziałabyś jeszcze jakąś szansę dla naszego związku??
- Musiałabym się nad tym bardzo poważnie zastanowić -powiedziałam
- Rozumiem to może zjedzmy te pyszny obiad , który zaraz dostaniemy. - powiedział słodko się uśmiechając. Nie potrafiłam mu odmówić. Po wspólnym posiłku odwiózł mnie do domu. Wtedy jeszcze nikogo nie było. Standardowo ubrałam szary dres i zaczęłam myśleć.
*Z perspektywy Meg*
Wstałam dość późno bo o 09:12. To było dla mnie nie dopuszczalne. Normalnie wstaję o 06:30. Dzisiaj Liz miała do nas przyjść i się zintegrować. Zayan , który z nią chodzi od jakiegoś czasu , próbuje namówić naszych rodziców do wprowadzenia się.  Ten pomysł nie podoba mi się. Jestem do niego negatywnie nastawiona. Przecież to przez nią się wyprowadziłam. Na razie starałam się w jakikolwiek sposób doprowadzić do porządku. Umyłam i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w to. Potem zlazłam na dół. Zayn biegał po całym domu szukając swojej najlepszej czerwonej bejsbolówki (ulubiony kolor Liz). Każdy mu pomagał. Ja byłam na tyle inteligentna , że poszłam do jego pokoju i wyjęłam ją ze sterty ubrań wepchniętych na siłę do szafki. Podałam ją właścicielowi i walnęłam się na kanapę. Zaraz obok mnie usiadła Sue , z drugiej strony Marry a Sophie usiadła na kolana Marry , która ją wyrzuciła.
- Jak wyglądam? Jestem pociągający? - zapytał Zayn stojąc przed nami
- W tych bokserkach tak -powiedziała Sue śmiejąc się
- O kufa zapomniałem założyć spodni - powiedział i szybko pobiegł na górę
- CO ta miłość robi z człowiekiem ?? - powiedział Lou
- Ty się tak w ogóle nie zachowywałeś więc ... - powiedziłam
- A właśnie , że się tak zachowuję. 
- Co masz na myśli ??
- Mam dla ciebie wspaniały prezent.
- A kiedy go dostanę??
- Jutro , jak go kupię 
- Ty się już więcej nie odzywaj - powiedziałam i oddaliłam się do kuchni. Nagle wpadł tam jak poparzony Niall
- Megan jesteś potrzebna! - krzyknął
- Słucham
- Kiedy ma Sophie urodziny?
- Sieroto jesteś jej chłopakiem od jakiś 5 miesięcy i nie wiesz?? Na czym opiera się wasz związek??
- yyyy ... no ... nie ważne 
- Wyjdź zboczeńcu??
- No ale nie odpowiedziałaś na pytanie 22 marca erotomanie!
*Z perspektywy Sue*
Po godzinie 16:00 do domu wpadł szczęśliwy Zayn z walizkami. To mogło znaczyć tylko jedno Liz się tutaj wprowadza. Właściwie to już zdążyła się rozsiąść u nas w salonie. 
- Skarbie zaniosę twoje walizki do naszego pokoju - powiedział cały uradowany.
- Dobrze - powiedziała dość obojętnie. 
- Może oprowadzić cię??
- Nie nie trzeba. 
- Napewno??
- Tak dam sobie radę. - odpowiedziała - gdzie jest pilot? - zapytała zwracając się do mnie 
- Leży na stole. - odpowiedziałam 
- Dzięki - powiedziała wstając
- Czy mogłabyś podać mi  książkę , która...
- Sama nie możesz jej sobie wziąść?? Czy a zawsze muszę każdego obsługiwać! - w tym momencie Liam wstał z fotela podszedł do stołu i wziął książkę , która leżała obok pilota. Liz momentalnie zrobiła się czerwona.
- Przepraszam - powiedziała spuszczając wzrok. Szybko wzięła pilot i przełączyła na jakiś tam program , a zanużyłam się w lekturze...