Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

czwartek, 17 stycznia 2013

Czterdzieści sześć

*Z perspektywy Sophie*
Po obiedzie siedziałam w oknie w salonie z kubkiem gorącej czekolady. Patrzyłam się na spadające płatki śniegu. W pewnym momencie ktoś zapukał. Tommo powiedział, że pójdzie otworzyć. Ja zaczęłam nasłuchiwać. 
- Cześć. - poznałam znajomy głos Michaela. Od razu zeskoczyłam z parapetu i poszłam podsłuchać o czym gadają.
- Hej, z kim mam przyjemność rozmawiać? - zapytał Lou, pewnie nie spodziewał się gości.
- Jest Michael, przyszedł odwiedzić Meg. - powiedział. W tej chwili lekko mu współczułam bo Louis dostał jakiegoś szału.
- Coooo? Pewnie się z nią spotykasz? Radzę ci odczepić się do niej...! - zaczął wymachiwać łapami na wszystkie strony. Coś czuję, że skończy się to bójką. Ja i Horan szybko zareagowaliśmy. Nialler odciągnął Lou a ja szybko założyłam buty, złapałam chłopaka ca nadgarstek i wybiegłam z domu. Dopiero za zakrętem stanęliśmy.
- Weź szalik po się przeziębisz. - powiedział oddając mi go. Ja szybko założyłam szalik i wyjaśniłam Michaelowi, że Lou to były Meg i dlatego tak się zachował.
- Wiesz co, ja nie przyszedłem tutaj spotkać się z Megan tylko zobaczyć się z tobą...
- Wczoraj Niall coś ci wyjaśnił. - oddałam mu szalik, ale on mnie przytrzymał - co ty wyprawiasz?
- Chcę abyś była ze mną... - w tym momencie Nialler ni z tąd ni z owąd wyskoczył i znowu staną między nami.
- Nie wiem czy mnie pamiętasz. Jestem Niall. Jestem jej chłopakiem. I nie będziesz miał u niej szans. Mówiłem ci to wczoraj na lotnisku. - powiedział mój chłopak z głupawym uśmiechem. Potem razem wróciliśmy do domu zostawiając Michaela  samego.
*Z perspektywy Sue*
Już jestem na nowym oddziale. Jest tutaj dość sporo praktykantów niewiele starszych ode mnie. Często wdawałam się z nimi w dyskusje. Za jakieś pół godziny miał przyjść praktykant, który miał prowadzić moją rehabilitację. Liam właśnie poszedł coś zjeść. W tym czasie chłopak powinien już się zjawić. Przyszedł wcześniej, właśnie dlatego o 15 min wcześniej zaczęliśmy rehabilitację. Polegała ona na podstawowych ćwiczeniach.
- Mógłbyś mi coś o sobie powiedzieć? - zagadnęłam go
- Nazywam się Michael, pochodzę z Australii. 
- Coś jeszcze?? - zapytałam - Może masz dziewczynę. - nagle wypaliłam - wiesz żeby nie było ja mam chłopaka.
- Spoko rozumiem, po prostu chciałabyś wiedzieć coś o mnie więcej? - zaśmiał się. A ja cała czerwona przytaknęłam. - mam mały problem sercowy. Taka dziewczyna, która mi się podoba odrzuca moje zaloty. Mówi, że ma chłopaka. 
- Nie poddawaj się może cię w końcu doceni - powiedziałam i zajęłam się ćwiczeniami. Okazało się, że jest bardzo dobrym rehabilitantem. Odpowiednio dobra ćwiczenia i po dwóch godzinach ciężkiego wysiłku potrafiłam już stać. Mój lekarz prowadzący powiedział, że powinnam chodzić po korytarzu szpitalnym razem z balkonikiem.
*Z perspektywy Marry*
Leżałam z założonymi rękami na kanapie. Byłam zła na Hazze za ten numer w saunie. Myślałam, że go pogryzę z nerwów. Na dodatek machał mi tyłkiem przed twarzom. Zasłaniał mi telewizor a akurat leciała ekipa z new jersey.
- Marry znudziło mi się już to machanie tyłkiem przed twoim nosem...- powiedział Hazz
- To usiądź na dupie i oglądaj
- Ale to jest nudne, oni nic tam nie robią, nie to co my w nocy.
- Erotomanie przez najbliższy czas śpisz na balkonie - wpadłam na genialny pomysł, stwierdziłam, że dawno nie grałam w zumę. Gwałtownie się poderwałam i pobiegłam do pokoju po mojego laptopa, Harry oczywiście zrobił to samo co ja. Włączyłam go i w google wpisałam "ZUMA". Szybko ściągnęłam pełną wersję gry na kompa i zainstalowałam. Ta papuga Styles zrobił to samo. Postanowiłam zrobić z nim sobie mały turniej gry. Szliśmy łeb w łeb, nie dawałam się. Strzelałam tymi kulkami. Zwyzywałam tą grę równo. Harry moim zachowaniem był przerażony.
- Marry, Słonko nie poznaję cię.
- Trudno ja muszę po prostu wygrać i zrobię to za wszelką cenę. - powiedziałam ratując się przed zjedzeniem. Harry niestety zagapił się i stracił ostatnią żabkę. Z radości zaczęłam tańczyć, a Harry płakał z powodu przegranej.
*Z perspektywy Megan*
Po długim rozmyślaniu stwierdziłam, że moje papiery są w biurku mojego taty, w domu moich rodziców. Postanowiłam do nich zawitać i poprosić o nie. Szybko się ubrałam i taksówką pojechałam do ich domu. Na podwórku stało wiele fanek, które wydzierały się, że "Liz to najgorsza suka na świecie". Interwencja policji nic nie zdziałała. Podeszłam do jednej z fanek.
- Co się tu dzieje? 
- Ty, ty, ty jesteś Megan zraniona dziewczyna Louisa. Dla ciebie tu jesteśmy- zdziwiona odeszłam od niej. Stanęłam na schodach prowadzących do domu i głośno gwizdnęłam. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
- Dziewczyny, po co tu jesteście? Jeżeli chodzi o tę sprawę z Lou i Liz to zostawcie ją tam do rozwiązania. Takie zachowanie nic nie załatwi, a nawet może pogorszyć sytuację. Z niektórymi słowami niestety muszę się zgodzić. Ale oprócz Liz mieszkają tu moi rodzice i przez wzgląd na nich proszę was o zaprzestanie tego. - powiedziałam a fanki zaczęły się rozchodzić. Ja w takim razie zapukałam do drzwi. Otworzyła mi maka.
- Hej
-  Cześć - wpuściła mnie do środka
- Nie martw się nie zabawię tu długo. Przyszłam po moje papiery. - matka bez słowa poszła do gabinetu i przyniosła mi teczkę.
- Dziękuję, że uspokoiłaś te fanki - szepnęła
- w końcu jesteście moimi rodzicami a do rodzicom powinno się pomagać. - powiedziałam i wyszłam.
________________________________________________________________________
Mile widziane są KOMENTARZE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz