*Z perspektywy Megan*
Otworzyłam laptopa Sophie. Tam była nie wyłączona strona plotkarska. Zabrałam się za czytanie artykułu. Był o Louisie. To był da mnie szok. Osoba, którą nadal kochałam mimo jego zdrady, została oczerniona. Myślałam, że eksploduje. Wygląda na to, że Sophie już go dawno przeczytała i nawet mi o tym nie powiedziała. Miałam do niej o to żal.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - zapytałam z wyrzutem
- Nie chciałam, żebyś się martwiła o tego młota...
- To jest w pewien sposób zdrada. Jutro dzwonię do Louisa, muszę z nim porozmawiać.
- Lepiej tego nie rób
- Nie psujmy sobie wieczoru. Pooglądajmy filmiki tego gościa z Polski.
- JAkiego gościa.
- Tego, który przebiera się za Samare i Spidermana.
- Aaaaa tego. Ostatnio widziałam jego filmik jak przebrał się za kibel.
- Taaaaa to włączamy.
*Z perspektywy Marry*
W końcu kelner przyniósł nam nasze dwie lasanie. Zajęliśmy się swoimi talerzami. Delektowaliśmy się smakiem jedzenia. W pewnym człowiekiem Harry spojrzał się na mnie nieobecnym wzrokiem.
- Coś się stało.
- Jak sama wiesz, za dwa tygodnie zaczynają się święta. Chciałbym, abyśmy, wróć, chciałbym poznać twoich rodziców.
- Ty napewno wiesz co przed chwilą powiedziałeś- zachichotałam
- Tak. Jestem pewien swojej decyzji
- Ja uważasz. No to teraz trzeba tylko przekazać moim rodzicom nowinę, że przybędzie mój chłopak na święta.
- Ale wiesz czego się boję??
- No nie wiem
- Tego, że przez jakiś czas będziemy musieli być grzeczni.
- Damy rade. Możemy np zatkać sobie usta czymś.
- Ty masz zawsze genialne pomysły.
- No wiem - po dokończeniu jedzenia, dopiliśmy wino. Całkiem pijani wróciliśmy do domu. Nawet nie miałam siły ściągnąć butów. Szybko poszłam do pokoju i położyłam się spać.
*Z perspektywy Sophie*
Obudziłam się rano pod łóżkiem. Brzuch mnie strasznie bolał. To pewnie od śmiechu. Wczoraj z Meg rżałyśmy całą noc. Teraz szybko poszłam się ogarnąć do łazienki. Pod prysznicem wpadłam na genialny pomysł. Wymyśliłam, że razem z Megan pójdziemy na rolki. Niedaleko plaży jest trochę asfaltu do jazdy. Po wyjściu z łazienki przekazałam tę myśl. Dziewczyna po krótkim zastanowieniu zgodziła się. Szybko zlazłam na dół, aby zrobić śniadanie. Zrobiłam grzanki z serem, które oczywiście musiały mi się przypalić. Ale trudno będziemy jeść do zwęglone danie. Megan po paru minutach zbiegła na dół.
- Czym tu tak śmierdzi?? - zapytała zatykając nos
- Grzanki z serem - ugryzłam spalone jedzenie
- Fuuuuu przecież ty ich nigdy nie umiałaś robić, a teraz przez ciebie w całym domu jebie spalenizną.
- Wybacz, nie pomyślałam
- Dobra, dobra ja wiem swoje, ale teraz trzeba otworzyć trochę okien - powiedziała
- Już to dawno zrobiłam
- Okey - dziewczyna razem ze mną zaczęła jeść ten spalony syf - nie jest aż tak źle.
- Dziewczynki, nie wiecie, czemu na całej ulicy śmierdzi spalenizną. Sąsiedzi się skarżą - powiedziała babcia Beth wchodząc do kuchni
- Ładnie Sophie, przez ciebie na całej ulicy śmierdzi naszym śniadaniem - powiedziała Megan. Ja na to parsknęłam śmiechem i padłam na podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz