Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 6

*Z perspektywy Jess*
Dzisiaj mieliśmy szykować szkołę na imprezę. wszyscy byli podzieleni na kilka grup. Ja byłam w grupie pompującej balony. Oczywiście Tomlinson wrył się do tej grupy i zaproponował kolejny idiotyczny zakład, a ja głupia się na niego zgodziłam. W tym momencie rywalizowaliśmy kto nadmucha więcej balonów.
- Poddaj się i tak przegrasz. - powiedział Lou.
- Nie przegram.
- Zobaczymy.
- Jakie mamy kary za przegraną? - zapytałam
- Jak ty przegrasz to jesteś zmuszona pójść ze mną na imprezę szkolną. - uśmiechną się szyderczo.
- To tym bardziej wygram.
- A co ja mam zrobić?
- Zastanówmy się. - posiedziałam przez chwilę w ciszy po czym powiedziałam - Będziesz sam sprzątał szkołę po imprezie.
- Zgadzam się. - powiedział przyśpieszając pompowanie. Po pewnym czasie zauważyłam, że skończyły się balony i tym samym musieliśmy zacząć liczyć ile balonów napompowaliśmy. Po skomplikowanych obliczeniach matematycznych okazało się, że przegrałam. Louis  napompował aż 10 balonów więcej. To było strasznie przygnębiającej.
- To przybędę po ciebie o 19:45. - powiedział
- Super.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa.
- Po prostu tryskam szczęściem i radością.
- Właśnie widzę. - uśmiechną się.
*Z perspektywy Grace*
Po skończeniu przystrajania szkoły na dyskotekę razem z dziewczynami poszłyśmy na zakupy. Naszym celem było Westfield London.
- No to gdzie najpierw? - zapytałam pełna entuzjazmu.
- Emm... po kolei. Tak będzie prościej. - powiedziała Gemma.
- No to idziemy...- powiedziała Jess i wkroczyła do galerii handlowej. Tam zamiast jak planowałyśmy chodzić spokojnie po sklepach, to biegałyśmy jak wariatki bo galerii.
- To gdzie tym razem? - zapytała Jess
- Tam jest fajna wyprzedaż. - powiedziałam stając jedną nogą na ruchomych schodach jadących w dół. Nagle poczułam jak się rozjeżdżam - Hej dziewczyny? Potrzebuję waszej pomocy.
- W czy,? - usłyszałam głos Gemmy po czym upadłam.
- Hahahahhahaha - każda osoba, która widziała ten spektakularny upadek śmiała się. Na dodatek nie mogłam się podnieść i zjeżdżałam na leżąco na schodach.
- Emmm... Grace? - usłyszałam znajomy głos - Może ci pomóc? - właściciel głosu podszedł do mnie i mnie podniósł. Okazało się, że to Niall jest takim uczynnym człowiekiem.
- Dzięki... - powiedziałam
- A więc... co tutaj robisz?
- Szukam jakiegoś normalnego ubrania na dyskotekę.
- O może ci pomóc?
- Nie.
- Czemu?
- Bo to jak się ubiorę ma być niespodzianką dla ciebie. - puściłam mu oczko i ruszyłam na dalsze zakupy.
*Z perspektywy Gemmy*
Gdy skończyłyśmy zakupy rozeszłyśmy się do domów. Musiałam wracać sama. Na dodatek było już ciemno i nikogo nie było na ulicy. Strasznie się bałam bo w okolicy mojego domu kręciło się wielu podejrzanych typów. Postanowiłam zadzwonić do Hazzy.
- Słucham? - usłyszałam głos Harrego
- Cześć, mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Jeżeli teraz nie robisz nic ważnego... i ten jeżeli byś oczywiście chciał.. i jeżeli masz czas i nie jesteś... zajęty to...
- Możesz się w końcu wysłowić?
- Tak już mówię. Czy mógłbyś wyjść po mnie?
- Ty chyba sobie żarty stroisz! - zdenerwowałam go.
- Jak nie chcesz to nie musisz wychodzić! - pisnęłam do słuchawki i się rozłączyłam. Chłopak nie musiał mnie tak traktować. Z resztą od początku jego ton głosu był niemiły. Powoli toczyłam się do domu gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odruchowo odskoczyłam.
- Ty... Nigdy więcej się tak nie rozłączaj. 
- Harry??
- Co?
- Czy ty nie powiedziałeś, że nie wyjdziesz po mnie?
- Nic takiego nie powiedziałem to ty tak stwierdziłaś. Poza tym nabiegałem się jak głupi szukając się bo łaskawie nie powiedziałaś gdzie jesteś!
- Wybacz... 
- Nie masz za co przepraszać. To ja powinienem przeprosić.
- Za  co? - podniosłam brew do góry.
- Za to, że podczas naszej rozmowy przez telefon byłem niemiły. Ale wiesz, byłem niemiły bo wiem, że nie idziesz ze mną na dyskotekę w poniedziałek tylko z kimś innym. - zarumieniłam się i uśmiechnęłam pod nosem. Harry odprowadził mnie do domu. Potem przez prawie całą noc pisaliśmy do siebie. Rodzina mnie zabije jak zobaczy mój  rachunek za telefon. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz