*Z perspektywy Sophie*
Wstając rano nie zastałam obok mnie Niallera. Ciekawe co ten kołek znowu robi. Założyłam kapcie i futrzany szlafrok. Zeszłam na dół by go poszukać. Usłyszałam rozmowę. Dochodziła ona z salony. Aby sprawdzić co się tam dzieje stanęłam w progu słuchając o czym i kto rozmawiał. Okazało się , że menadżer przyszedł ich odwiedzić i powiadomić o gali , która miała odbyć się niebawem , a mianowicie za cztery dni. Chłopcy musieli zorganizować sobie plany tak aby mieli czas na próby jak i naszykowanie się do całej imprezy. Wiedziałam jedno , takie okazje to czas na zakupy. Szybko pobiegła do kuchni robić śniadanie. Zwołałam wszystkich i zaczęliśmy pogawędkę n temat dzisiejszego dnia.
- Ja proponuję się ogarnąć i zasuwać do sklepu po kreacje na gale- powiedziałam biorąc gryza kanapki.
- Może masz rację trochę biegania po sklepach nigdy nikomu nie zaszkodziło - nagle wszystkim dziewczynom się oczy zaświeciły.
- No to kończymy to śniadanie - powiedział Lou. Szybko zjadłam kanapki i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Potem zeszłam na dół i zaczęłam oglądać tv. Powoli zaczęli schodzić na dół. Najpierw zeszła Liz ubrana tak. Musiałam z nią wysiedzieć jakieś10 minut.To była męczarnia.Później zeszła reszta. Megan wyglądała tak Sue tak a Marry tak.
*Z perspektywy Megan*
Powoli zaczęliśmy się ładować do samochodu. Objeździliśmy całe miasto, Byliśmy w najsłynniejszych butikach. Tomlinson cały czas grzebał za coraz bardziej dziwnymi sukienkami. Zachowywał się gorzej niż baba. Miałam go dość. Jednak przez jego grzebanie znalazłam idealną sukienkę. Dobraliśmy do niej dodatki w innych sklepach i wyszliśmy ze sklepu. Po pewnym czasie każda miała skompletowany strój. Tylko Marry nie mogła dobrać butów do swojej kreacji. Powiedziała , że jutro jeszcze przejdzie na spokojnie za butami.
- To gdzie teraz??- zapytałam zmęczona
- Może zjemy coś. Później pójdziemy wypożyczyć jakiś film na wieczór. - powiedział Tommo obejmując mnie.
- Ciekawy pomysł - powiedziała Liz.
- To gdzie jemy? - zapytał Niall
- Proponuję jakąś pizzerię. - powiedział Harry.
- Za rogiem jest jakaś - powiedziała Sue. Wszyscy razem poszliśmy tam Zamówiliśmy i zjedliśmy dwie duże pizze. Szybko zorganizowałyśmy film i pojechaliśmy do domu. Po drodze Liamowi ubzdurało się , że chce mu się sajgonek. Po powrocie do domu zamówiliśmy je w dużych ilościach.
*Z perspektywy Sue*
Gdy wróciliśmy poszłam się ogarnąć do łazienki. Wcisnęłam się w jakiś szary dres i za dużą koszulkę. Zeszłam na dół z kocem i podusią. Następnie rozłożyłam się na fotelu czekając na resztę. Zaczynało się ściemniać. Nie na widzę jesieni. Jest zimno , wcześnie robi się ciemno i zazwyczaj siedzi się głównie w domu.
- To jaki film wypożyczyliście??- zapytałam
- Superhero - powiedział Zayn siadając z michą popcormu. Liz zaczęła bawić się dvd. Nie potrafiło go nawet włączyć.
- Odejdź siermięgo - powiedziała Megan i włączyła film. Wszyscy oglądaliśmy w wielkim skupieniu. Było parę fajnych i śmiesznych akcji w filmie , ale nie bardzo mnie to interesowało. Była bardziej zajęta szybkim uśnięciem. Niestety nie mogłam tego zrobić i niestety oglądałam cały film.
*Z perspektywy Marry*
Cały czas się śmiałam. Teksty wszech czasów. Najbardziej bawiła mnie "szalona srajmaszyna". W końcu po jakimś czasie usnęłam. Męczył mnie jeden sen. Nie mówię , że to był koszmar. Ale nawet nie wiem co on mógł oznaczać. " Walizka , łzy , kłótnia , nie było w domu dziewczyn " obrazy jak przez mgłę. Ze względu na to , że później przez to nie mogłam spać zaczęłam się rozciągać. Na początku całkiem nie źle mi szło , ale później coś mi strzyknęło w plecach i Hazza musiał mi rozmasowywać je. Resztę nocy przesiedziałam słuchając muzyki i patrząc się w sufit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz