*Z perspektywy Hazzy*
Powoli otwierałem swoje oczy. Całą
noc nie spałem. Właściwie to prawie całą noc. Usnąłem koło godziny 05:30. Przez
ten czas myślałem nad moim związkiem z Marry postanowiłem podjąć bardziej drastyczne
środki. Właściwie to jak nad tym miałbym się zastanowić to nie zerwaliśmy tylko
ostro pokłóciliśmy się i ona miała się wyprowadzić , ale ktoś ją zatrzymał. Wstałem
z materaca i poszedłem do pokoju wyciągnąłem walizki i zacząłem się pakować. Potem
napisałem parę słów do chłopaków , którzy spali razem z dziewczynami. Ogarnąłem
się w łazience. Bezszelestnie zszedłem na dół. Niestety Marry mnie zauważyła.
- Gdzie się wybierasz – zapytała
- Wyjeżdżam – odpowiedziałem krótko
- Gdzie??
- Do Holmes Chapel
- Ahaa , czemu?
- Muszę przemyśleć parę spraw. –
powiedziałem i wyszedłem z domu…
*Z perspektywy Sue*
Wstałam z materaca i ruszyłam w
stronę łazienki zrobiłam sobie długą kąpiel. Potem zlazłam na dół. Wszystko było
wysprzątane. Wszyscy siedzieli cicho na kanapie.
- Co taka cisza , jak na
cmentarzu – powiedziałam
- Harry wyjechał – powiedział krótko
Zayn
- Co? Jak Gdzie? Dlaczego?
- Wyjechał do Holmes Chapel ,
dziś rano. Powiedział , że musi przemyśleć parę spraw – powiedziała Meg
- Rozumie , ale chyba nie
będziemy płakać z tego powodu – powiedziałam – proponuję wyjść na dwór i
przewietrzyć się. Gdy nadejdzie pora obiadu to coś się zrobi do jedzenia. Potem
możemy poodbijać piłkę do siatki. I tak nam zleci cały dzień.
- Faktycznie to dobry pomysł. To
co na dwór na basen. Świetna pogoda na pływanie jest.
- To po kostiumy i dawaj na dwór –
wykrzyknęła radośnie Meg. Przebrani w stroje kąpielowe wszyscy na hura
wskoczyliśmy do wody. Chlapanie podtapianie to były główne zajęcia podczas
kąpieli.
*Z perspektywy
Sophie*
Nadszedł czas gdzie wszyscy
zgłodnieli. Nie było innego wyjścia trzeba było iść i zejść obiad. Ale najpierw
ktoś musiał go zrobić. Oczywiście wysłane mnie i Horana. Postanowiliśmy zrobić spaghetti.
Nie było to tak pracochłonne , chociaż jak robiłaś kanapki z Horanem to ci to2
godziny zajmowało. Ta sierota nie umiała porządnie pokroić pomidorów nie mówiąc
już o smarowaniu chleba masłem. Po zrobieniu jedzenia wszyscy usiedliśmy na
tarasie przy stole. Obserwowaliśmy okolicę. W pewnym momencie dostałam kluskiem
w twarz.
- Kto to był ja się pytam ??- warknęłam
niezadowolona.
- Przepraszam skarbie to było
przez przypadek. – powiedział mój kochany Niallerek. Czego innego mogłam się po
nim spodziewać. Postanowiłam mu oddać. On niestety zrobił unik i trafiłam Meg. Maren
za to trafiła w Marry , która siedziała naprzeciwko mnie. Ona to zawsze miała
cela. Potem rozpętała się bitwa na żarcie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz