*Z perspektywy Sophie*
"Słoneczny poranek. Dawno
wstałam z łóżka. Szykowałam śniadanie dla wszystkich. Nagle zadzwonił ktoś
zadzwonił. Poszłam otworzyć. W drzwiach stali moi rodzice z walizkami. Tata
wtargnął do domu i szybko wbiegł na górę. Po chwili wrócił z moją
walizką.
- Wyjeżdżamy - powiedział krótko i
złapał mnie za rękę i pociągną za sobą.
- Ale ja nie chce - krzyczałam i
szarpałam się z nim - Niall !!! Niall !! Pomóż mi ! - Niall szybko zjawił się.
Złapał mnie za rękę i pociągną za sobą. Mój tata uderzył go jakimś ciężkim
narzędziem w kark. Niall upadł na ziemię w bezruchu. Nagle krew zaczęła tryskać
znikąd.
- Moja droga córko - powiedziała
mama z szyderczym uśmiechem - masz swojego ukochanego na sumieniu...."
....
i znowu krzyk.
- Sophie kochanie co się stało? -
powiedział Niall obudzony przez moje krzyki. W sumie to po raz trzeci piszczę z
przerażenia , po raz trzeci obudziłam go.
- Nic nie ważne - powiedziałam
wtulając się w niego - to tylko koszmar - powiedziałam wtulając się jeszcze
mocniej. Szybko usnęłam. Ten sen powtórzył się jeszcze ze dwa razy. Dopiero
koło godziny 04:15 poszłam spać spokojnie. Niestety spokojny sen nie potrwał
długo. Zostałam obudzona przez krople deszczu , który kapał w okno. Angielska
pogoda. Szybko wstałam i ruszyłam do łazienki. Tam zrobiłam sobie szybki
prysznic. Potem szybciutko ruszyłam do szafy. Wybrałam ten zestaw. Zlazłam na dół zrobić
śniadanie dla wszystkich. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W
drzwiach stali moi rodzice z walizką.
Na mojej twarzy malowało się
przerażenie. Normalnie jak w moim śnie. Mówiąc szczerze nie chciałam żeby mój
sen spełnił się. Szybko zaprosiłam ich do domu. Tata rozgościł się w salonie a
mama poszła ze mną dokończyc śniadanie.
- A więc po co tu przyjechaliście??
– zapytałam z lekkim przerażeniem.
- Chcieliśmy zobaczyc jak mieszkasz.
A także tata koniecznie chciał poznac twojego chłopaka.
- Ahaa , ale czemu tak nagle ...
- Wyjeżdżamy z kraju. Właściwie to
przeprowadzamy się. W walizce , którą przywieźliśmy SA wszystkie twoje rzeczy.
Jak mniemam chciałabyś zostac tutaj z tym całym Niallem??
- Taaak.
*Z
perspektywy Megan*
Rano zostałam obudzona przez
zrzucenie z łóżka przez Lou. Kazał mi szybko się ubierac i myc. Nie miałam
innego wyjścia. Zamiast leniuchowac do godziny 13 to musiałam wstac o 09:00. Ruszyłam do łazienki. Po umyciu przebrałam się w to.
- Kochanie - usłyszałam głos Lou - jakiś mężczyzna siedzi w naszym salonie. - szybko zeszłam na dół i stanęłam w progu.
- Dzień dobry jestem ty to Niall?? - powiedział te mężczyzna , właściwie to był tata Sophie - Jesteś chłopakiem mojej córki - powiedział nie dając dojść do słowa Lou. Ja zaczęłam tarzać się po podłodze ze śmiechu.
- Megan dziecko drogie co ty wyprawiasz? - powiedział tata Sophie z mina typu "wtf?".
- Wie pan co panu powiem?
- No nie wiem.
- Zaszła mała pomyłka. Otóż ten chłopak - powiedziałam wskazując na Lou - to nie Niall.
- To kim on jest?
- To jest mój kochany Louis.
- Wybacz młodzieńcze
- Nic nie szkodzi.
- Zaraz śniadanie będzie gotowe - powiedziałam - zapraszam do stołu - powiedziałam wskazując na stół. Zasiedliśmy razem rozmawiając. Dołączyli do as Liam z Sue i Zayn oraz Harold z Marry. Po pewnym czasie przyszła mama Sophie. Rozstawiła naczynia na stole. Zarza po niej pojawiła się Sophie z całym półmiskiem kanapek. Potem przyniosła talerz z parówkami. Jej mama przyniosła majonez keczap i musztardę. Teraz tylko Sophie musiała przyprowadzić Nialla , który siedział na górze przed kompem. Po paru minutach byli na dole.
- Mamo , tato to jest Niall - powiedziała Sophie wskazując na Nialla.
- Dzień dobry - powiedział cały zestresowany Horan.
- Witam. - powiedział tata Sophie wstając od stołu i podając rękę Niallowi. - siadaj - dodał wskazując na krzesełko , które znajdowało się naprzeciwko niego. W końcu zaczęliśmy wspólny posiłek. Rodzice Sophie bacznie obserwowali Nialla , który pochłaniał większość jedzenia. Tata i mama Sophie musieli się już zbierać.
- Kochana córko jedyną wada twojego chłopaka jest to , że pochłania jedzenie jak śmieciarka jakaś. - powiedziałam mama nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Wiem mamo , ale pokochałam wszystkie jego zalety i wady - powiedziała z uśmiechem odprowadzając rodziców do drzwi.
- Witam. - powiedział tata Sophie wstając od stołu i podając rękę Niallowi. - siadaj - dodał wskazując na krzesełko , które znajdowało się naprzeciwko niego. W końcu zaczęliśmy wspólny posiłek. Rodzice Sophie bacznie obserwowali Nialla , który pochłaniał większość jedzenia. Tata i mama Sophie musieli się już zbierać.
- Kochana córko jedyną wada twojego chłopaka jest to , że pochłania jedzenie jak śmieciarka jakaś. - powiedziałam mama nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Wiem mamo , ale pokochałam wszystkie jego zalety i wady - powiedziała z uśmiechem odprowadzając rodziców do drzwi.
*Z perspektywy Marry*
Na śniadaniu z rodziną Sophie siedziałam w piżamie. Podobnie jak Sue. Właśnie dlatego jak tylko nasi goście wyszli ja i ona wyleciałyśmy jak burza. Najpierw poleciałam do szafki i wybrałam ten zestaw. Potem migiem do łazienki umyć się i przebrać. Razem z Sue , ubraną tak.
- To co jedziemy kupić Justinowi prezent? - powiedziałam wchodząc
- No jasne tylko co?? - zapytał Liam
- Mam pomysł - powiedziała Meg - każda para ma kupić osobno prezent.
- Okey to jedziemy do sklepu - powiedział Lou łapiąc Megan za rękę i wybiegając z na z domu. Dołączyliśmy do nich. Gdy dojechaliśmy na miejsce wszyscy rozdzieliliśmy się. Mieliśmy spotkać się przed samochodem za godzinę. Ja i Harry postanowiliśmy kupić mu psp. Jeszcze postanowiłam Zaciągnąć Harolda do sklepu po jakieś ubranie na imprezę urodzinową do Justina. Harold szybko wybrał mi zestaw ubrań.
- To co jedziemy kupić Justinowi prezent? - powiedziałam wchodząc
- No jasne tylko co?? - zapytał Liam
- Mam pomysł - powiedziała Meg - każda para ma kupić osobno prezent.
- Okey to jedziemy do sklepu - powiedział Lou łapiąc Megan za rękę i wybiegając z na z domu. Dołączyliśmy do nich. Gdy dojechaliśmy na miejsce wszyscy rozdzieliliśmy się. Mieliśmy spotkać się przed samochodem za godzinę. Ja i Harry postanowiliśmy kupić mu psp. Jeszcze postanowiłam Zaciągnąć Harolda do sklepu po jakieś ubranie na imprezę urodzinową do Justina. Harold szybko wybrał mi zestaw ubrań.
*Z perspektywy Sue*
Po dojechaniu na miejsce ja i Liam udaliśmy się do najbliższego sklepu z pojazdami. Spotkaliśmy tam Sophie i Nialla. Oni postanowili kupić Justinowi elektryczną hulajnogę. Ja i Liam mieliśmy zamiar kupić mu kłada. Nasz prezent został zawieziony pod podany adresy , czyli do naszego domu. Potem ja i Liam poszliśmy zakupić jakieś ciuchy na imprezę. Po godzinie ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Aahahahahahahahahahaha - zaczęłam śmiać się niemiłosiernie na widok kosiarki - kto jest taki inteligentny i kupił kosiarkę
- yyyyyy My - powiedzieli jednocześnie Lou i Megan. W sumie mogłam się domyślić. Po tej dwójce można spodziewać się tylko takiego prezentu. Razem wróciliśmy do domu. Wszyscy udaliśmy się prosto do łóżek. Jutro trzeba wcześnie wstać i szykować się na imprezę , która zaczyna się koło 20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz