*Z
perspektywy Megan*
Wstałam koło godziny 12. Rześkim
krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Zrobiłam sobie ciepłą kąpiel. Owinięta w
ręcznik i z turbanem na głowie ruszyłam do szafki. Założyłam to i zeszłam na
dół zrobic śniadanie. Zajrzałam do lodówki i przejrzałam co jest dobrego do
zjedzenia. Postanowiłam przygotowac górę tostów z serem. Po zrobieniu zwołałam
wszystkich do kuchni. Każdy nałożył sobie porcję jedzenia i wlał czegoś do
picia , w moim przypadku był to sok pomarańczowy. Po śniadaniu zawlokłam Lou i
całą resztę do ogrodu.
- Panowie tak nie może być –
powiedziałam wskazując na ogród , który nawet nie był ogrodem. Wygladało to
bardziej jak kawałek ziemi z paroma drzewami i basenem.
- Megan o co ci chodzi?? –
powiedział któryś
- No powiedz mi jak to wygląda!
- To znaczy yyyyy.... nie
rozumiem o co ci chodzi – powiedział Lou
- Ten ogród nie ma w ogóle
wyglądu. Trzy drzewka i jakaś trawa. Czy wy nie chcielibyście żeby tutaj było
pełno kwiatów i żeby tętniło tutaj życiem małych stworzonek!! – wykrzyczałam
- Już rozumiem – powiedział
Liam , on jak zawsze pierwszy ogarniał w czym rzecz – dobra idę zadzwoni po
jakąś ekipę , która ogarnie nasz ogród , posadzi nowe kwiaty i drzewa!!
- Nie , nie i jeszcze raz nie.
My mamy to razem zrobic. Razem pójdziemy do sklepu ogrodniczego po potrzebne
przyrządy i rośliny , razem ogarniemy ten ogród i razem będziemy cieszyc się z
naszego sukcesu.
- Megan ma racje – powiedziała
Sue – takie działania zacieśniają więzi pomiędzy domownikami. A teraz wszyscy
marsz do mini vana , jedziemy do ogrodniczego. – powiedziała i ruszyła w stronę
samochodu. Do sklepu dotarliśmy w ciągu 15 minut. Postanowiliśmy podzielic się
na 3 grupy. Ja Lou i Zayn mieliśmy szukac rozmaitych doniczek i innych
przedmiotów które ozdobiłyby nasz ogród , Sophie Marry i Sue wyruszyły w
poszukiwaniu nasion roślin , które moglibyśmy posadzic , a Harry Liam i Niall
mieli znaleźć krzewy i inne rośliny , które moglibyśmy przesadzic do ziemi.
Szukanie zajęło nam parę godzin , ale w końcu znaleźliśmy wszystko.
Zapłaciliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy w końcu dotarliśmy zaczęliśmy
sadzic te wszystkie nasiona kwiatów do doniczek. Wszystkie krzewu i inne kwiaty
, które były zakupione w doniczkach zostały przesadzone do ziemi. Właśnie na
takich czynnościach spędziliśmy dzień. Wieczorem jak zawsze wszyscy usiedliśmy
oglądając jakiś film. Oczywiście nie obyło się bez sugestii z mojej strony w
kierunku Sophie i Nialla. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Sue
powiedziała , że otworzy.
*Z
perspektywy Sue*
Szybko wyswobodziłam się z
objęc Liama i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam. Przed naszym domem stał
Justin. Tak jak myślicie Justin Bieber. Kulturalnie zaprosiłam go do środka i
usiadłam wtulając się w Liama. Zastanawiałam się po kiego grzyba on tu
przylazł.
- Wiem , że jest dośc późno ,
ale – zaczął swój monolog – ale chciałbym zaprosic was na moją imprezę
urodzinową. Tutaj macie zaproszenia – podał każdemu osobne zaproszenie tylko ja
nie dostałam. Po paru minutach milczenia zwrócił się do mnie tymi słowami– Sue
chciałabyś być moją towarzyszką ?? – powiedział
- Wybacz ale ja idę z moim
chłopakiem – powiedziałam wtulając się mocniej
- Tej pamiętnej nocy nie
mówiłaś nic o chłopaku.
- Bo wtedy jeszcze go nie
miałam.
- To z kim chodzisz ?
- yyyy z Liamem ?? To chyba
logiczne jest.
- Aha a ja myślałem , że ty z
Daniell jesteś. – powiedział zwracając się do Liama
- To źle myślałeś ja i Liam
stanowimy piękną pare od paru dni.
- To jak zjawicie się na moich
urodzinach??
- Z chęcią przyjdziemy , ale
teraz musimy się wyspac bo jutro trzeba wstac. – powiedziała Megan – pozwolisz
, że odprowadzę cię do drzwi. – wstała i ruszyła do przedpokoju. Potem
słyszeliśmy tylko trzask drzwi. – ja idę się umyc chwilowo mnie nie będzie. –
powiedziała stając w drzwiach – a i jeszcze jedno Niall i Sophie bez gruchania
w kuchni , proponuję korytarz tam jeszcze nie byliście. – powiedziała głupawo się uśmiechając , za
ten tekst dostała poduszką od Sophie. – no dobra już idę – powiedziała
spuszczając głowę. – tylko jeszcze pamiętajcie o zabezpieczeniu się. Ja na razie
nie chce widziec tutaj żadnych Horanków – w tym momencie wstała do niej Sophie.
Meg szybko uciekła do łazienki.
*Z
perspektywy Marry*
- Nie wiem jak wy ale ja spadam
lulu – powiedziałam – kiedy jest ta impreza??
- Za
dwa dni – powiedział Lou
- To jutro idziemy kupic mu
prezent – powiedziałam ziewając i ruszyłam w stronę pokoju gościnnego. Pytacie
czemu pokoju gościnnego? Otóż jeszcze nie jestem dziewczyną Harolda , ale
bardzo chciałabym nią zostac. Wiadome jest to , że nie mam u niego szans.
Szybko poszłam umyc się i
przebrac w piżamkę. Szybko władowałam się do łóżka. Jutro czeka mnie ciężka
praca. Będę musiała znaleźć prezent dla naszego Justina. Co by mu kupic. Tak
się zastanawiałam i nadal nic nie wymyśliłam. Po leżeniu i rozmyślaniu
postanowiłam posłuchac trochę muzyki. Wzięłam telefon włożyłam słuchawki i
włączyłam ukochaną play listę. Usnęłam.
Rano obudziło mnie czyjeś
chrapanie. Okazało się, że ktoś władował się do mojego pokoju , a właściwie
łóżka. Przekręciłam się na drugi bok i zobaczyłam Harolda wtulonego się w
mojego kochanego misia , którego dostałam od Meg i Sophie na urodziny.
- Co ty tu robisz!! – wydarłam
się zabierając mu misia i tym samym go budząc
- Nie
widzisz?? Śpię !! – powiedział wyrywając mi misia
- Zostaw to jest mój miś i ja
go mogę tylko przytulac! A tak poza tym to skąd ty się tu wziąłeś
- W nocy bałem się spac sam. Do
Lou nie mogłem przyjść bo śpi z Meg i właśnie tak wypadło na ciebie. I jeżeli
chodzi o misia to się do niego przytuliłam bo nie chciałem cię budzic wtulając
się w ciebie.
- Trudno , ale od misia wara! –
powiedziałam stanowczo – a teraz wynocha stąd! – krzyknęłam ale słychac było
tylko chrapanie. No trudno ja też się jeszcze prześpię. W końcu była dopiero
godzina 07:30. Tylko zamknęłam oczy i już Harry wtulił się we mnie.
Obudziły mnie jakieś krzyki. Ktoś
się kłócił , a właściwie nie ktoś tylko cały dom. Najgłośniej darła się Megan i
Sophie. Słyszałam jeszcze jeden męski głos. Bardzo dobrze wiedziałam do kogo on
należy. W domu chłopców był David*. Czego on tutaj szukał?? Zeszłam na dół.
Stanęłam obok Hazzy i przyglądałam się temu wszystkiemu. David najwidoczniej
mnie nie zauważył. Cały czas krzyczał , że chce się ze mną zobaczyc. W końcu
postanowiłam się odezwac.
- Ciszaaaa!!! – wydarłam się na cały głos wszyscy ucichli –
czego tu chcesz?
- Chcę z tobą porozmawiac. Ja
nadal cię kocham. Proszę wróc do mnie.
- Ale
my nie mamy o czym rozmawiac. – powiedziałam
- Słyszysz tak jak mówiłam nie
chce z tobą gadac , a więc wypad – krzyknęła Megan
- Nie
wyjdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz – powiedział
- Przepraszam czy ja musze
ciebie siłą wyrzucic z tego domu – zapytała Meg. Ja odruchowo złapałam ją za
rękaw.
- Dobra pogadam z tobą –
powiedziałam po czym wyszłam na podwórko , on wyszedł zaraz za mną. Usiadłam na
schodach. Czekałam Aż on coś powie. Czekałam na jego reakcję. On cały czas
patrzył się na mnie.
- Co ty
chcesz ode mnie ?? – zapytałam wstając
___________________________________________________
*David – były chłopak Marry , chodził z nią i jej byłą przyjaciółką w tym samym czasie. Bardzo zranił Marry. Chodziła z nim 2 lata temu. Chłopak pojawił się z nikąd i chce znowu zostac chłopakiem Marry bo ma w tym swój cel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz