Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 4

*Z perspektywy Grace*
- Przepraszam, że tak długo ale musiałam jeszcze chwilę z nauczycielem porozmawiać. - powiedział podbiegając do czekającego na mnie chłopaka. 
- Spokojnie. - uśmiechnął się do mnie.
- Ale musiałeś stać w tym deszczu.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- "Zrobisz dla mnie wszystko" postaram się to wykorzystać. - zaśmiałam się i razem ruszyliśmy do najbliższego sklepu muzycznego. Po drodze rozmawialiśmy, jak przystało na normalnych kolegów. Chociaż chłopak był dzisiaj jakiś taki dziwny. Właśnie co oznaczało słowo "dziwny". Odkąd idziemy razem do ego sklepu chłopak nie jest taki spięty. Zawsze w moim towarzystwie rumienił się. To całkiem pozytywna zmiana. Mógłby się tak częściej zachowywać. W sklepie chłopak był bardzo przydatny. Właściwie to on wybrał gitarę. Chłopak wybrał idealny sprzęt. Potem poszliśmy coś zjeść. 
- To gdzie idziemy jeść? - zapytałam
- Emmmm... Może Nandos??
- Nie ma takiej możliwości.
- Czemu nie?
- Bo ty tam codziennie jadasz.
- I co z tego?
- Zabiorę cię gdzieś gdzie nigdy nie byłeś.
- Czyli gdzie?
- Idziemy na dango!
- Co to?
- Zobaczysz jak zjesz. - powiedziałam tajemniczo się uśmiechając. Tak naprawdę będę pierwszy raz jadła tą potrawę. Po zjedzeniu chłopak odprowadził mnie do domu. 
*Z perspektywy Jess*
Po szkole dopadł mnie Tomlinson. Znowu wymyślił jakiś idiotyczny zakład. Jakby nie mógł kogoś innego dręczyć.
- Weź odejdź i nie psuj mi dobrego humoru. 
- Jeden zakład, proszeeeeee. Nie mogę przeżyć, że jest znów remis.
- Nie ma mowy mam jak na razie dość zakładów.
- Prosze.
- Nie.
- Proszę.
- Znajdź sobie dziewczynę i ją sobie podręcz.
- To w sumie nie jest taki zły pomysł. 
- No widzisz to idź i znajdź jakąś. - powiedziałam wymijając go. Postanowiłam pójść na spacer w deszczu. 
- Hej czekaj Jess! - znowu usłyszałam ten jego wkurzający głosik.
- Czego? - odwróciłam się gwałtownie. Zobaczyłam, że chłopak wbiegł w moją stronę i nie zauważył, że się zatrzymałam i odwróciłam i właśnie w ten sposób wpadł na mniie, wywracając się. - zejdź ze mnie. Jestem cała mokra.
- Przepraszam. - chłopak nadal na mnie siedział
- Co żadna cię nie chciała i wróciłeś dręczyć mnie? 
- Nie po prostu nie wiem jaki jest mój ideał. Powiedz mi jaka dziewczyna może mi się podobać.
- Czy ty idiotę udajesz czy naprawdę nim jesteś?
- Ehhh...? O co ci chodzi?
- Przecież ja nie siedzę w twojej głowie! I złaź ze mnie! Ludzie się na nas patrzą!
- Ah już już. - powiedział. Pomógł mi wstać. Potem szybko wróciłam się do szkoły żeby przebrać się w zapasowy mundurek. Przebrałam się i stwierdziłam, że idę od razu do domu. Tomlinson oczywiście musiał mnie odprowadzić pod same drzwi od mojego domu.
*Z perspektywy Gemmy*
Po szkole siedziałam cały czas w domu. Zamulałam słuchając jakiś smutów o miłości. Dzisiejszy dzień był dość przygnębiający. Na dodatek musiałam siedzieć cały czas z Hazzą, żeby jego faneczki w końcu się odczepiły. Chłopak nie dawał mi spokoju. Nawet wlazł do kibla, ale nauczycielka go wygoniła. Nagle coś uderzyło w szybę mojego pokoju. Gwałtownie wstałam i podeszłam do okna.Odsunęłam roletę po czym zobaczyłam Zayna i Liama stojącego pod moim domem.
- Czego chcecie? - zapytałam otwierając okno
- Dzisiaj w szkole nie spędzaliśmy ze sobą czasu - krzykną Liam
- A więc idziesz z nami na łyżwy! - wrzasną Zayn
- Dajcie mi trochę czasu na ogarnięcie się, okey? - wykrzyknęłam po czym poszłam się przebrać i wziąć jakąś kasę. Po jakiś 15 minutach byłam gotowa i wyszłam do chłopaków. 
- Jesteście świadomi, że będziecie musieli zanosić mnie do domu? 
- Taaak, wiemy ty przecież po jeżdżeniu będziesz strasznie zmęczona. - westchnął Liaś
- No właśnie. - puściłam im oczko. Potem ruszyliśmy przed siebie. Nie obyło się oczywiście bez żartów i śmiechu. Gdy dotarliśmy na miejsce, wypożyczyliśmy łyżwy i poszliśmy jeździć. Ja oczywiście robiłam wspaniałe piruety ... gdy oczywiście się wywracałam. Moje upadki wyglądały tak artystycznie, że każda wybitna łyżwiarka figurowa zazdrościłaby mi. W drodze do dom oczywiście byłam niesiona. Raz niósł mnie Liaś a raz Zeyn. 
- Dzięki za dzisiejszy dzień... było naprawdę miło. - powiedziała gdy dotarliśmy pod mój dom.
- Do zobaczenia w szkole! - krzyknęli oboje naraz 
- Narka! - odkrzyknęłam 
_____________________________________________________________
LIczę komentarze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz