*Z perspektywy Jess*
- Tomlinson pośpiesz się! - wrzeszczałam na chłopaka.
- Już idę.
- Szybciej, ja nie mam całego dnia na kupowanie lodów dla takiego dupka jak ty!
- Może trochę grzeczniej, w końcu wygrałem zakład..
- To, że wygrałeś zakład zobowiązuje mnie tylko do kupienia tobie lodów, a nie do bycia miłym. - powiedziałam po czym ruszyłam prosto przed siebie do tej nowej lodziarni. Dzisiaj pogoda była okropna Słońce świeciło, ani jednej chmurki na niebie, duchota straszna. Nienawidziłam takiej pogody. Zdecydowanie bardziej wolałam deszcz. Wtedy jest chłodno.
- No to co jesteśmy na miejscu. - wyciągnęłam swój portfel i podałam temu gamoniowi - Masz.
- Eee?
- To jest mój portfel z pieniędzmi. Masz go wziąć i ustawić się w kolejce i kupić sobie te cholerne lody.
- Okey. - powiedział i podszedł do kasy. Ja w tym czasie znalazłam jakiś wolny stolik. Rozsiadłam się i czekałam na Louisa.
- Już jestem. - usłyszałam ten jego irytujący głosik.
- Oddaj portfel.
- Już, ale najpierw zjedz swoją porcję. - wtedy dopiero spojrzałam na niego.
- Prosiłam cię o te lody?
- Nie.
- No to kasę mi oddajesz bo ja ich nie chcę.
- Kupiłem je ze swoich. Wiesz nie wiem jakie smaki lubisz. Wziąłem te najbardziej popularne... - poczułam jak moje policzki robią się różowe. Boże Jess ogarnij się. Ty się rumienisz przy tym idiocie. Co jest ze mną niie tak. Już już opanować się....wdech i wydech wdech i.... ej co ja robię . Zamiast jeść lody bujam w obłokach. Wzięłam łyżeczkę i zabrałam się za pałaszowanie. Po jakimś czasie usłyszałam chichot Tomlnsona.
- Z czego rżysz?
- Na nosie jesteś ubrudzona lodem. Daj wytrę to. - zbliżył swoją rękę do mojej twarzy i kciukiem starł lód z mojego nosa. Zabierając rękę przejechał palcami po moim policzku. Spojrzałam na niego jak na idiotę, a ten uśmiechnął się do mnie. Odruchowo wstałam zabrałam portfel i torbę. Potem bez słowa wyszłam. Chłopak chyba tam został. Ja poczułam jak moje policzki się rumieniły. Co on sobie wyobraża?
- Jess! Jessica! Poczekaj! - usłyszałam jego głos. Odruchowo przyśpieszyłam. - Czemu poszłaś? - niestety mnie dogonił
- Emmmm.. ja... eee... zjadłam już i po prostu wyszłam... - głupia wymówka
- Rozumiem... Może cię odprowadzić?
- Nie trzeba. - powiedziałam i zostawiłam chłopaka samego.
*Z perspektywy Gemmy*
Następnego dnia w szkole było nudno. Panowało masowe przygnębienie. A to wszytko przez pogodę, Tylko jedna osoba tryskała energią i entuzjazmem. Była to Jess.
- Dziewczyno z czego ty się cieszysz. Nie widzisz jaka jest pogoda? - zapytałam zdziwiona
- Ja uwielbiam taką pogodę. Deszcze jest wspaniały i nie wiem czy wam mówiłam, ale ŻYCIE JEST PIĘKNE. - ostatnie trzy słowa wypowiedziała z ogromną radością.
- Dobra przyznaj się co brałaś?
- Ja nic. Taka pogoda daje mi wielkiego kopa. Właśnie gdzie jest Tommo. Muszę się z nim założyć i wygrać bo ostatnio dałam plamę.
- Widziałam go ostatnio pod salą muzyczną. - dziewczyna zachichotała i uciekła. Byłam przerażona jej zachowaniem. Nagle poczułam wibrację w kieszeni spódnicy. Wyciągnęłam telefon. Okazało się, że dostałam smsa. Harry chciał coś ode mnie. Powiedział, że czeka na mnie na dachu. Co on tam robi w ten deszcz? Idiota jeszcze się przeziębi. Szybko tam pobiegłam.
- Harry, gdzie ty jesteś?! Właź do środka bo się przeziębisz!!
- Ooo martwisz się o mniee... jak miło. - usłyszałam głos Hazzy dochodzący zza moich. Gwałtownie się odwróciłam się. - Nie jestem takim idiotą, żeby wyjść w taki deszcz na dach. Siadaj tutaj. - powiedział pokazując mi schody.
- Co chciałeś?
- Nie mam z kim gadać. Tommo zakłada się o coś z Jess, Nialler śledzi Grace a Zayn i Liam uczą się.
- Ahaa, jak tylko tyle to chyba masz innych kolegów nie?
- No niby mam ale z nimi nie mam jak o tym pogadać.
- O czym pogadać?
- Bo wiesz Gamma, jakieś dziewczyny się mnie doczepiły i nie wiem jak się ich pozbyć. Jak na razie się ukrywam, ale ja tak dłużej nie wytrzymam. To jest strasznie stresujące gdy ktoś biega za tobą. I mogłabyś łazić ze mną po szkole. One by się odczepiły, ja byłbym szczęśliwy i co najważniejsze odbudowalibyśmy naszą starą znajomość. - uśmiechnął się.
- No dobra...
*Z perspektywy Grace*
Dzisiaj wszystkie przerwy spędziłam przy tablicy ogłoszeń. Siedziałam tam z nadzieją na to, że pojawi się tam ogłoszenie o nauce gry na gitarze. Znając życie już dawno ktoś dałby sobie sposób ale nie ja jak idiotka muszę czekać.
- Na co czekasz? - usłyszałam szept Nialla
- Czekam, aż wywieszą ważne ogłoszenie...
- Jakie?
- Chodzi o naukę gry na gitarze.
- Ohhh, znam pewną osobę, która może cię trochę pouczyć.
- Taak? Kto to? Czy to chłopak? Czy jest przystojny?
- Tak to chłopak i nie jestem w stanie stwierdzić czy jest przystojny.
- Wiesz jak to się mówi "chłopak z gitarą byłby dla mnie parą".
- Dowiem, się czy ta osobą, którą znam będzie mogła cię uczyć.
- Okey. Teraz tylko muszę pójść kupić gitarę! Chodź ze mną!
- Nie moge.
- Czemu?
- Wiesz sama jakie są zasady w tym fanclubie nie?
- Tak ale to ja ciebie zapraszam a nie ty mnie. Jak chcesz to mogę przyjść na wasze cholerne zebranie i przekazać im, że idziesz ze mną i to nie z własnej woli bo zmusiłam ciebie do pójścia!
- Zebranie zaraz się zaczyna...
- To chodźmy. - Dokładnie wiedziałam gdzie są zebrania tego fanclubu. Unikałam tego miejsca jak ognia.
- Hej oszołomy! - wydarłam się wchodząc do sali chemicznej.
- To ... jest .... ona - wszyscy w szoku patrzyli na mnie.
- Ten oto stojący obok Niall Horan, idzie dzisiaj ze mną kupić nową gitarę, jeżeli będziecie mieli z tym jakiś problem i wyrzucicie mojego przyjaciele z tego idiotycznego zgromadzenia to osobiście doprowadzę do zamknięcia tego fanclubu! - wydarłam się. - Niall czekaj na mnie przed bramą szkoły - powiedziałam nieco spokojniej i wyszłam.
___________________________________________
Komentujcieee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz