Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 5

*Z perspektywy Jess*
Dzisiaj wstałam dośc wcześnie. Dyrektor powiedział, że potrzebuje mojej pomocy w szkole wcześnie rano. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z domu. W szkole byłam przed godziną 7. Dyrektor oczywiście czekał na mnie w gabinecie. 
- Dzień dobry. - powiedziałam wchodząc do gabinetu dyrektora.
- Dzień dobry. Może ja od razu przejdę do rzeczy. W szkole chcemy zorganizowac dyskotekę. Do przystrojenia wytypowałem dwie klasy. Twoją i klasę i jeszcze jedną. Masz ogłosic, że macie wszyscy zjawic się w weekend w szkole i ją przystroic na dyskotekę, która odbędzie się w poniedziałek. Nagrodą będzie specjalna strefa dla was. No to tyle. - powiedział 
- Tylko tyle? 
- Tak 
- Dobrze ogłoszę to. - powiedziałam a dyrektor dał mi kartkę na której była napisana ta druga klasa. Spojrzałam na nią i zamarłam. Drugą klasą od przygotowania szkoły była klasa, w której był Tomlinson. Super będę musiała się użerac się z nim. Najgorsze było to, że rozmowa z dyrektorem trwała niecałe 2 minuty, a mężczyzna kazał mi przyjść koniecznie przed 7. Wydaję mi się, że to chyba była jego jakaś złośliwość. W każdym razie musiałam szybko biec na stołówkę coś zjeść.
*Przyśpieszamy czas do drugiej godziny lekcyjnej - Jess idzie ogłosić kto zajmuje się imprezą*
Lekcja wychowawcza. Jak zawsze na tej lekcji muszę coś ogłaszać.
- Słuchajcie muszę wam coś ważnego ogłosić. - powiedziałam wstając z ławki i wychodząc na środek sali. - Dyrektor zadecydował, że my i jeszcze jedna klasa mamy przygotować szkołę na dyskotekę. Cały weekend mamy współpracować z tą klasą i kropka.  - powiedziałam po czym wyszłam i skierowała się do klasy Lou. Zapukałam i poczekałam na pozwolenie na wejście do środka.
- Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam w lekcji. - stara gadka - Ta klasa ma pomóc w organizacji szkolnej imprezy, mamy poświęcić cały weekend na to. Macie być o 10 pod szkołą. Jakieś pytania? - powiedziałam.
- Tak jedno. - usłyszałam głos Lou
- Słucham?
- Czy w końcu powiesz mi jaka dziewczyna mi się podoba?? - w klasie spojrzeli się na Tomlinsona jak na idiotę.
- Przecież, ja nie siedzę w twojej głowie więc nie wiem. - wszyscy się zaśmiali, a ja po prostu wyszłam z sali.
*Z perspektywy Gemmy*
W końcu długa przerwa. Jestem strasznie głodna. 
- HEJ Gemma! - usłyszałam głos Zayna
- Geeemmaaaaaaaa! - tym razem był to głos Liasia
- Co chcecie chłopaki? - obdarowałam ich najlepszym uśmiechem na jaki było mnie stać.
- Czy pójdziesz ze mną na szkolną imprezę w poniedziałek. - powiedzieli razem
- Czemu mnie przedrzeźniasz? - zapytał Liaś, Zayna
- To ty mnie przedrzeźniasz, synu. - warknął Zayn
- Jesteście zabawni. Może pójdziemy razem - zaproponowałam
- Co masz na myśli?
- Oboje mnie zaprosiliście w tym samym czasie, więc ja przyjmuję waszą propozycję i idziemy wszyscy razem. O której jest impreza?
- O 20 zaczyna się impreza.
- A więc o 19:30 przybądźcie pod mój dom. Będę na was czekać. 
- Okey. - uśmiechnęłam się i pobiegłam do stołówki. Tam zjadłam lunch samotnie w koncie... no nie tak samotnie bo zaraz przypałętał się Harry.
- Hej Gemma.
- Siema.
- Chcesz iść ze mną na szkolną imprezę?
- Spóźniłeś się...
- Jak to? Z kim idziesz?
- Idę z Liamem i Zaynem.
- Ale, że cała trójka idzie razem?
- Tak.
- Okey, to ja sobie już pójdę. - powiedział i zniknął. 
*Z perspektywy Grace*
"Grace, Grace, Grace chodź ze mną na dyskotekę!"- te słowa cały czas słyszałam. Zawsze tak jest przed szkolną imprezą.  Nie mogłam odpędzić się od tych wszystkich chłopaków. Łazili za mną cały czas.
- Hej chłopaki! - nagle szum naokoło mnie ucichł.
- Co się stało? - zapytał jeden z nich
- Ja już idę z kimś na dyskotekę.
- Z kim?
- Z.... Emmmmmm... Yyyyyyyy... No właśnie... idę z... emmmm... to jest... - nagle zauważyłam Niall wychodzącego zza zakrętu. - Idę z Niallem. - krzyknęłam uradowana podskakując do chłopaka i wtulając się w jego  ramię.
- O co chodzi? - zapytał zdezorienotwany
- Nie pamiętasz jak przerwę wcześniej zapytałam się ciebie czy idziemy razem na dyskotekę, a ty się zgodziłeś?? - spojrzałam w jego stronę znacząco.
- A to o to chodzi. Tak idziemy razem, bo ona mnie o to poprosiła. - zaśmiał się nerwowo. Na szczęście reszta chłopaków się rozeszła. Zostali tylko członkowie mojego fanclubu. 
- Niall, co to ma być! - wykrzyknął jeden z członków
- Spokoojnie chłopaki, nie prosiłam go o pójście na dyskotekę. Po prostu musiałam coś im powiedzieć żeby się odczepili. Niall przepraszam, ale cię trochę wykorzystałam.
- Nic nie szkodzi.
- Ale w rekompensacie pójdziesz ze mną na prawdę. 
- Ale.. ja nie mogę.
- Możesz.
- Nie zgadzamy się.
- Czyli chcecie, żeby wasz klub przestał istnieć? - spojrzałam się na nich chytrze.
- No dobra zgadzamy się. 
______________________________________________
LICZĘ NA KOMENTARZE

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 4

*Z perspektywy Grace*
- Przepraszam, że tak długo ale musiałam jeszcze chwilę z nauczycielem porozmawiać. - powiedział podbiegając do czekającego na mnie chłopaka. 
- Spokojnie. - uśmiechnął się do mnie.
- Ale musiałeś stać w tym deszczu.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- "Zrobisz dla mnie wszystko" postaram się to wykorzystać. - zaśmiałam się i razem ruszyliśmy do najbliższego sklepu muzycznego. Po drodze rozmawialiśmy, jak przystało na normalnych kolegów. Chociaż chłopak był dzisiaj jakiś taki dziwny. Właśnie co oznaczało słowo "dziwny". Odkąd idziemy razem do ego sklepu chłopak nie jest taki spięty. Zawsze w moim towarzystwie rumienił się. To całkiem pozytywna zmiana. Mógłby się tak częściej zachowywać. W sklepie chłopak był bardzo przydatny. Właściwie to on wybrał gitarę. Chłopak wybrał idealny sprzęt. Potem poszliśmy coś zjeść. 
- To gdzie idziemy jeść? - zapytałam
- Emmmm... Może Nandos??
- Nie ma takiej możliwości.
- Czemu nie?
- Bo ty tam codziennie jadasz.
- I co z tego?
- Zabiorę cię gdzieś gdzie nigdy nie byłeś.
- Czyli gdzie?
- Idziemy na dango!
- Co to?
- Zobaczysz jak zjesz. - powiedziałam tajemniczo się uśmiechając. Tak naprawdę będę pierwszy raz jadła tą potrawę. Po zjedzeniu chłopak odprowadził mnie do domu. 
*Z perspektywy Jess*
Po szkole dopadł mnie Tomlinson. Znowu wymyślił jakiś idiotyczny zakład. Jakby nie mógł kogoś innego dręczyć.
- Weź odejdź i nie psuj mi dobrego humoru. 
- Jeden zakład, proszeeeeee. Nie mogę przeżyć, że jest znów remis.
- Nie ma mowy mam jak na razie dość zakładów.
- Prosze.
- Nie.
- Proszę.
- Znajdź sobie dziewczynę i ją sobie podręcz.
- To w sumie nie jest taki zły pomysł. 
- No widzisz to idź i znajdź jakąś. - powiedziałam wymijając go. Postanowiłam pójść na spacer w deszczu. 
- Hej czekaj Jess! - znowu usłyszałam ten jego wkurzający głosik.
- Czego? - odwróciłam się gwałtownie. Zobaczyłam, że chłopak wbiegł w moją stronę i nie zauważył, że się zatrzymałam i odwróciłam i właśnie w ten sposób wpadł na mniie, wywracając się. - zejdź ze mnie. Jestem cała mokra.
- Przepraszam. - chłopak nadal na mnie siedział
- Co żadna cię nie chciała i wróciłeś dręczyć mnie? 
- Nie po prostu nie wiem jaki jest mój ideał. Powiedz mi jaka dziewczyna może mi się podobać.
- Czy ty idiotę udajesz czy naprawdę nim jesteś?
- Ehhh...? O co ci chodzi?
- Przecież ja nie siedzę w twojej głowie! I złaź ze mnie! Ludzie się na nas patrzą!
- Ah już już. - powiedział. Pomógł mi wstać. Potem szybko wróciłam się do szkoły żeby przebrać się w zapasowy mundurek. Przebrałam się i stwierdziłam, że idę od razu do domu. Tomlinson oczywiście musiał mnie odprowadzić pod same drzwi od mojego domu.
*Z perspektywy Gemmy*
Po szkole siedziałam cały czas w domu. Zamulałam słuchając jakiś smutów o miłości. Dzisiejszy dzień był dość przygnębiający. Na dodatek musiałam siedzieć cały czas z Hazzą, żeby jego faneczki w końcu się odczepiły. Chłopak nie dawał mi spokoju. Nawet wlazł do kibla, ale nauczycielka go wygoniła. Nagle coś uderzyło w szybę mojego pokoju. Gwałtownie wstałam i podeszłam do okna.Odsunęłam roletę po czym zobaczyłam Zayna i Liama stojącego pod moim domem.
- Czego chcecie? - zapytałam otwierając okno
- Dzisiaj w szkole nie spędzaliśmy ze sobą czasu - krzykną Liam
- A więc idziesz z nami na łyżwy! - wrzasną Zayn
- Dajcie mi trochę czasu na ogarnięcie się, okey? - wykrzyknęłam po czym poszłam się przebrać i wziąć jakąś kasę. Po jakiś 15 minutach byłam gotowa i wyszłam do chłopaków. 
- Jesteście świadomi, że będziecie musieli zanosić mnie do domu? 
- Taaak, wiemy ty przecież po jeżdżeniu będziesz strasznie zmęczona. - westchnął Liaś
- No właśnie. - puściłam im oczko. Potem ruszyliśmy przed siebie. Nie obyło się oczywiście bez żartów i śmiechu. Gdy dotarliśmy na miejsce, wypożyczyliśmy łyżwy i poszliśmy jeździć. Ja oczywiście robiłam wspaniałe piruety ... gdy oczywiście się wywracałam. Moje upadki wyglądały tak artystycznie, że każda wybitna łyżwiarka figurowa zazdrościłaby mi. W drodze do dom oczywiście byłam niesiona. Raz niósł mnie Liaś a raz Zeyn. 
- Dzięki za dzisiejszy dzień... było naprawdę miło. - powiedziała gdy dotarliśmy pod mój dom.
- Do zobaczenia w szkole! - krzyknęli oboje naraz 
- Narka! - odkrzyknęłam 
_____________________________________________________________
LIczę komentarze

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3

*Z perspektywy Jess*
- Tomlinson pośpiesz się! - wrzeszczałam na chłopaka.
- Już idę.
- Szybciej, ja nie mam całego dnia na kupowanie lodów dla takiego dupka jak ty!
- Może trochę grzeczniej, w końcu wygrałem zakład..
- To, że wygrałeś zakład zobowiązuje mnie tylko do kupienia tobie lodów, a nie do bycia miłym. - powiedziałam po czym ruszyłam prosto przed siebie do tej nowej lodziarni. Dzisiaj pogoda była okropna Słońce świeciło, ani jednej chmurki na niebie, duchota straszna. Nienawidziłam takiej pogody. Zdecydowanie bardziej wolałam deszcz. Wtedy jest chłodno. 
- No to co jesteśmy na miejscu. - wyciągnęłam swój portfel i podałam temu gamoniowi - Masz.
- Eee?
- To jest mój portfel z pieniędzmi. Masz go wziąć i ustawić się w kolejce i kupić sobie te cholerne lody.
- Okey. - powiedział i podszedł do kasy. Ja w tym czasie znalazłam jakiś wolny stolik. Rozsiadłam się i czekałam na Louisa. 
- Już jestem. - usłyszałam ten jego irytujący głosik.
- Oddaj portfel. 
- Już, ale najpierw zjedz swoją porcję. - wtedy dopiero spojrzałam na niego. 
- Prosiłam cię o te lody? 
- Nie.
- No to kasę mi oddajesz bo ja ich nie chcę.
- Kupiłem je ze swoich. Wiesz nie wiem jakie smaki lubisz. Wziąłem te najbardziej popularne... - poczułam jak moje policzki robią się różowe. Boże Jess ogarnij się. Ty się rumienisz przy tym idiocie. Co jest ze mną niie tak. Już już opanować się....wdech i wydech wdech i.... ej co ja robię . Zamiast jeść lody bujam w obłokach.  Wzięłam łyżeczkę i zabrałam się za pałaszowanie. Po jakimś czasie usłyszałam chichot Tomlnsona.
- Z czego rżysz?
- Na nosie jesteś ubrudzona lodem. Daj wytrę to. - zbliżył swoją rękę do mojej twarzy i kciukiem starł lód z mojego nosa. Zabierając rękę przejechał palcami po moim policzku. Spojrzałam na niego jak na idiotę, a ten uśmiechnął się do mnie. Odruchowo wstałam zabrałam portfel i torbę. Potem bez słowa wyszłam. Chłopak chyba tam został. Ja poczułam jak moje policzki się rumieniły. Co on sobie wyobraża?
- Jess! Jessica! Poczekaj! - usłyszałam jego głos.  Odruchowo przyśpieszyłam. - Czemu poszłaś? - niestety mnie dogonił
- Emmmm.. ja... eee... zjadłam już i po prostu wyszłam... - głupia wymówka
- Rozumiem... Może cię odprowadzić?
- Nie trzeba. - powiedziałam i zostawiłam chłopaka samego.
*Z perspektywy Gemmy*
Następnego dnia w szkole było nudno. Panowało masowe przygnębienie. A to wszytko przez pogodę, Tylko jedna osoba tryskała energią i entuzjazmem. Była to Jess. 
- Dziewczyno z czego ty się cieszysz. Nie widzisz jaka jest pogoda? - zapytałam zdziwiona
- Ja uwielbiam taką pogodę. Deszcze jest wspaniały i nie wiem czy wam mówiłam, ale ŻYCIE JEST PIĘKNE. - ostatnie trzy słowa wypowiedziała z ogromną radością. 
- Dobra przyznaj się co brałaś?
- Ja nic. Taka pogoda daje mi wielkiego kopa. Właśnie gdzie jest Tommo. Muszę się z nim założyć i wygrać bo ostatnio dałam plamę. 
- Widziałam go ostatnio pod salą muzyczną. - dziewczyna zachichotała i uciekła. Byłam przerażona jej zachowaniem. Nagle poczułam wibrację w kieszeni spódnicy. Wyciągnęłam telefon. Okazało się, że dostałam smsa. Harry chciał coś ode mnie. Powiedział, że czeka na mnie na dachu. Co on tam robi w ten deszcz? Idiota jeszcze się przeziębi. Szybko tam pobiegłam. 
- Harry, gdzie ty jesteś?! Właź do środka bo się przeziębisz!!
- Ooo martwisz się o mniee... jak miło. - usłyszałam głos Hazzy dochodzący zza moich.  Gwałtownie się odwróciłam się. - Nie jestem takim idiotą, żeby wyjść w taki deszcz na dach. Siadaj tutaj. - powiedział pokazując mi schody.
- Co chciałeś?
- Nie mam z kim gadać. Tommo zakłada się o coś z Jess, Nialler śledzi Grace a Zayn i Liam uczą się. 
- Ahaa, jak tylko tyle to chyba masz innych kolegów nie?
- No niby mam ale z nimi nie mam jak o tym pogadać.
- O czym pogadać?
- Bo wiesz Gamma, jakieś dziewczyny się mnie doczepiły i nie wiem jak się ich pozbyć. Jak na razie się ukrywam, ale ja tak dłużej nie wytrzymam. To jest strasznie stresujące gdy ktoś biega za tobą. I mogłabyś łazić ze mną po szkole. One by się odczepiły,  ja byłbym szczęśliwy i co najważniejsze odbudowalibyśmy naszą starą znajomość. - uśmiechnął się.
- No dobra... 
*Z perspektywy Grace*
Dzisiaj wszystkie przerwy spędziłam przy tablicy ogłoszeń. Siedziałam tam z nadzieją na to, że pojawi się tam ogłoszenie o nauce gry na gitarze. Znając życie już dawno ktoś dałby sobie sposób ale  nie ja jak idiotka muszę czekać. 
- Na co czekasz? - usłyszałam szept Nialla
- Czekam, aż wywieszą ważne ogłoszenie...
- Jakie?
- Chodzi o naukę gry na gitarze. 
- Ohhh, znam pewną osobę, która może cię trochę pouczyć.
- Taak? Kto to? Czy to chłopak? Czy jest przystojny?
- Tak to chłopak i nie jestem w stanie stwierdzić czy jest przystojny.
- Wiesz jak to się mówi "chłopak z gitarą byłby dla mnie parą". 
- Dowiem, się czy ta osobą, którą znam będzie mogła cię uczyć. 
- Okey. Teraz tylko muszę pójść kupić gitarę! Chodź ze mną!
- Nie moge.
- Czemu?
- Wiesz sama jakie są zasady w tym fanclubie nie?
- Tak ale to ja ciebie zapraszam a nie ty mnie. Jak chcesz to mogę przyjść na wasze cholerne zebranie i przekazać im, że idziesz ze mną i to nie z własnej woli bo zmusiłam ciebie do pójścia!
- Zebranie zaraz się zaczyna...
- To chodźmy. - Dokładnie wiedziałam  gdzie są zebrania tego fanclubu. Unikałam tego miejsca jak ognia. 
- Hej oszołomy! - wydarłam się wchodząc do sali chemicznej. 
- To ... jest .... ona - wszyscy w szoku patrzyli na mnie.
- Ten oto stojący obok Niall Horan, idzie dzisiaj ze mną kupić nową gitarę, jeżeli będziecie mieli z tym jakiś problem i wyrzucicie mojego przyjaciele z tego idiotycznego zgromadzenia to osobiście doprowadzę do zamknięcia tego fanclubu! - wydarłam się. - Niall czekaj na mnie przed bramą szkoły - powiedziałam nieco spokojniej i wyszłam.
___________________________________________
Komentujcieee

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 2

*Z perspektywy Gemmy*
Po południu wróciłam do domu. Tam zastałam moją mamę krzątającą się po domu. Była wyjątkowo ładnie ubrana. Pewnie wybierała gdzieś się z tatą, zostawiając mnie samą. 
- Gdzie idziecie z tatą? - zapytałam podchodząc do rodzicielki
- Wszyscy idziemy do pani Styles. Dawno się z nią nie widziałam, a przecież w końcu wróciła, a ty będziesz mogła pogadać z Harrym.
- Okey, to ja pójdę się przebrać. - pobiegłam szybko na górę. Wyciągnęłam rurki, jakąś bluzkę i kurtkę. Ubrałam to wszystko na siebie. Mundurek szkolny powiesiłam starannie na krzesełku. Wzięłam swój telefon i byłam gotowa. Zbiegłam szybko po schodach. Tam czekali na mnie rodzice. Szybko założyłam białe trampki i wyszłam razem z rodziną. Szliśmy spokojnie spacerkiem. Opowiedziałam co się ostatnio działo w szkole. Przytoczyłam nawet rodzicom historię o pobiciu Grace.
- Szkoda mi tej dziewczyny. Czemu reszta dziewczyn tak się zachowuje w stosunku do niej? - powiedziała mama
- Chodzi tu o jej wygląd. Wszyscy chłopcy uważają ją za ideał. Grace może kiwnąć palcem a będzie miała, każdego faceta, nawet takie co ma już dziewczynę..
- I dlatego tamte dziewczyny ją pobiły? - dopytywał tata
-  Słyszałam, że chłopak jednej z tych dziewuch zerwał z nią, bo stwierdził, że będzie starał się o serce Grace.
- Grace nie przeszkadza takie zachwanie?
- Oczywiście, że przeszkadza, tato jakbyś się czół gdyby cała zgraja kobiet z twojej firmy nosiła za ciebie wszystkie papiery, wręczała ci prezenty, a nawet stworzyły chory fanclub z chorymi zsadami?? - mówiąc to wymachiwałam rękoma
- W sumie nie byłoby tak źle. - uśmiechnął się tata, ale zaraz ten uśmieszek zszedł mu z twarzy, gdyż dostał od mamy torebką w głowę. Właśnie wtedy doszliśmy do nowego domu Harrego. Byłam podekscytowana. Razem z rodzicami zadzwoniłam do domu.
- Cześć ciociu! - powiedziałam, gdy zobaczyłam jak mama Hazzy otwiera nam drzwi.
- Boże, Gemma jak ty  wyrosłaś. - uśmiechnęła się promiennie. - Harry na górze
- Dziękuję! - powiedziałam, zdjęłam szybko buty i nie patrząc przed siebie pobiegłam na górę. Zakręcając wpadłam na kogoś i upadłam. Drapiąc się po głowie spojrzałam na kogo wpadłam - przepraszam, trochę niezdarna jestem. 
- Z kim mam przyjemność. - usłyszałam głos, chłopaka z kręconymi włosami
- Emmmm... Jestem Gemma - chłopakowi nagle zabłysły oczy. Momentalnie kucną przy mnie i mnie przytulił. 
- Dziewczyno kopę lat, ale wyrosłaś i wyładniałaś przede wszystkim. 
- Harry?
- Eeeee? Nie poznajesz mnie?
- Mniejsza z tym. Co ma oznaczać "i wyładniałaś przede wszystkim"?
- Nic nic... Właśnie pamiętasz o naszej obietnicy?
- Jakiej obietnicy?
- W dniu mojego wyjazdu obiecałaś mi, że jak tutaj wrócę będę mógł cię znowu uczesać. - powiedział, po czym pomógł mi wstać i zaprowadził, mnie do pokoju. Tam zrobił mi dwa wysokie kucyki, jak dla małej dziewczynki.
- Co o tym sądzisz Gemma?
- Nie jestem w stanie tego skomentować...
 *Z perspektywy Jess*
Gace nie chciała dzisiaj sama iść do szkoły. Bała się po tej wczorajszej akcji. Ze względu na to, że i tak wstaje wcześnie postanowiłam pójść po dziewczynę. Koło 7:00 rano wyszłam z domu. Dojście do apartamentowca, w którym mieszkała przyjaciółka zajęło mi pół godziny. Potem razem dotarłyśmy do szkoły. Na lekcji pierwszej  miałyśmy w-f. Okazało się, że musimy mieć łączone zajęcia z klasą Tomlinsona. Ponadto pojawiła się tam nowa osoba. 
- Uwaga wszyscy wiemy, że dzisiaj mamy zajęcia łączone ze względu na to, że nie ma nauczyciela klasy piłkarskiej. Na dzisiejszych zajęciach będziemy biegać. Macie dobrać się w pary, z tym, że to mają być pary gdzie osoby będą z różnych klas. W ten sposób możecie się zintegrować. - właśnie teraz zaczęło się dobieranie par. Wszyscy chłopcy rzucili się w stronę Grace, ale ta nie zwracała na nich uwagi. Dziewczyna zauważyła w kącie jakiegoś chłopaka. Podeszła do niego i kucnęła obok niego. Poszłam podsłuchać o czym gadają.
- Hej, masz parę do ćwiczenia? - zapytała beztrosko
- Nie - chłopak momentalnie, się zarumienił gdy zobaczył z kim gada
- To ćwiczmy razem - dziewczyna wstała i podała mu rękę.
- Nie ładnie tak podsłuchiwać. - ktoś szepnął mi do ucha. Odskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się by zobaczyć kto jest takim idiotą i mnie straszy.
- Tomlinson nie rób tak więcej! - wydarłam się, gdy ujrzałam uśmiechniętą twarz Louisa
- Nie zrobię. Z kim jesteś w parze?
- Na razie z nikim.
- To teraz jesteś ze mną w parze. - powiedział i złapał mnie za przedramię i zaprowadził do nauczycielki, że razem będziemy ćwiczyć. Nie wiedziałam gdzie jest Gemma.
- Hej Lou. Widziałeś Gemmę?
- Tak.
- Z kim ona ćwiczy?
- Z nowym z mojej klasy. - potem wszyscy poszliśmy na bieżnie na dworze. 
- Hej Jess, może mały zakładzik? - usłyszałam Tomlinsona
- Jaki znowu zakład?
- Kto przegra dziś chociaż w jednym wyścigu stawia lody w nowej lodziarni niedaleko szkoły. 
- Dobra. - Lekcję zaczęliśmy od 3 kółek wokół dużego boiska szkolnego. Oczywiście już wtedy rozpoczął się nasz wyścig.Biegliśmy łeb w łeb. Tak samo było z biegiem na 60. Po biegu na 60 nastał czas na sztafetę. Pani podzieliła nas na dwie grupy. W jednej byłam ja w drugiej Lou. Mieliśmy biec na samym końcu. Drużyna, w której byłam ja była o jedną osobę do tyło. Aby wygrać  musiałam dać z siebie wszystko. Kiedy Tomlinson był już w połowie drogi ja dopiero dostałam pałeczkę. Biegłam najszybciej jak potrafiłam. Prawie dogoniłam Louisa, ale było już za późno, bo on znajdował się na mecie. Przegrałam...po raz pierwszy raz z nim przegrałam.
- Oh jak mi przykro. Musisz kupić mi lody... 
- Radzę ci zamknij się. - warknęłam i poszłam do szatni. 
*Z perspektywy Grace*
Po w-f byłam wykończona. Ledwo żyłam. Bieganie przez całą godzinę mi nie służy. Teraz siedziałam z dziewczynami na ławce. Nagle przypałętała się 5 szkolnych idiotów. No właściwie to 4 bo jednego nie znałam, bo niedawno się przeniósł, ale wystarczy, że zadawał się z tą 4 a jak to mówią "z kim przystajesz takim się stajesz". Tak czy siak ta 5 to Niall, Zayn, Louis, Harry i Liam.
- Gemma! - wykrzyknęli na raz Liam i  Zayn, stając obok niej.  - czas na codzienny spacer. - powiedzieli łapiąc dziewczynę pod ramię i poszli.
- Hej, ty jesteś Grace. - powiedział Harry
- No jestem...
- Czy Louis i Jessica zawsze tak rywalizują?
- Tak
- Dla przyjaciół jestem Jess - powiedziała Jess to Harrego
- A więc Jess, czemu się z nim zakładasz?
- Bo eeeyyyyeeeeeye właściwie to nie wiem... w  sumie to lubię rywalizować, nie ważne z kim i nie ważne w jakiej dziedzinie.
- Pojedynkujemy się od początku liceum. Na razie jest 52:51 dla mnie. - powiedział Lou z dumą
- Ale to się niedługo zmieni. - odpowiedziała Jess
- Hmmm... Grace, nie przeszkadzają tobie ci cali fani? - nowy zwrócił się do mnie
- Zdążyłam przywyknąć. Co powiecie na to, że wyjdziemy gdzieś wszyscy razem w sobotę. Pójdziemy na jakąś imprezkę i tak dalej...
- To dobry pomysł. - przytaknęła mi Jess
- Ja się zgadzam..- powiedział bez namysły Lou
- Ja chyba muszę się zintegrować z innymi, więc pójdę. - zaśmiał się Harry.
- A ty Niall...NIall? - powtarzałam co jakiś czas jego imię, ale on był tak jakby w transie. Patrzył się na mnie jak na obrazek. Uderzyłam go w głowę i zaraz oprzytomniał. - Niall idziesz z nami na imprezę w sobotę?
- Z chęcią. - chłopak wydukał, a potem się poczerwienił
- Czemu jesteś czerwony?
- B Bo bo yyy eeem yyy eeeeee - chłopak zaczął się jąkać po czym spłoszony usiekł.
_________________________________________________________________________
Liczę na komentarze