Zwiastun

Oto zwiastun opowiadania "Love??" http://www.youtube.com/watch?v=Eak2RV7yGz0
Zamówiony na stronie http://zwiastuny-na-blogi.blogspot.com/

niedziela, 11 listopada 2012

Trzydzieści trzy

*Z perspektywy Sue*
Obudziłam się , a właściwie tak mi się zdawało. Mogłam usłyszeć to co yo co mówią inni , gdy oczywiście byli w pomieszczeniu , w którym teraz przebywałam. Nie mogłam ruszyć żadną kończyną , nawte na podniesienie powieki nie miałam siły. W tej chwili nikogo nie było w sali. Nagle ktoś powoli zaczął otwierać drzwi. Kroki dziwnie znajome. Wyraźnie słyszałam jakieś szmery. Może ten osobnik przysunął krzesełko , które prawdopodobnie stało gdzieś obok. Potem ta osoba złapała mnie za rękę i zaczęła ją gładzić. 
- Sue? Słonko? Nie wiem czy mnie słyszysz ale zrobię wszystko żebyś wróciła do zdrowia. Jestem w stanie zaryzykować swoją karierę , przyjaciół , rodzinę , a nawet życie... - powiedział Liam ,  po tych słowach spłynęła mi pojedyncza łza po policzku - a jednak mnie słyszysz? Dziewczyny muszą z tobą koniecznie porozmawiać. - powiedział puszczając moją dłoń. Usłyszałam lekkie zamknięcie drzwi. Ciekawe co one ode mnie chcą? Raczej nie będą się nade mną użalać.
*Z perspektywy Marry*
W końcu Liam wyszedł z sali Sue. Cały zapłakany udał się do łazienki. We trójkę weszłyśmy do sali naszej przyjaciółki. Widok był straszny.Sala wypełniona sprzętem poprzyczepianym do dziewczyny. Ona cała blada , nieruchoma , wyglądająca jak martwa. Na sam widok chciało się płakać.
- Sue ? - powiedziałam podchodząc i łapiąc ją za rękę. Przycisnęłam jej rękę i zaczęłam płakać.
- Sue , muszę ci coś powiedzieć. - zaczęła Megan - Louis mnie zdradził z Liz. To cła historia w skrócie. Ze względu na to , że nie chcę go widywać wyjeżdżam do babci. Proszę cię wybacz  mi moje zachowanie - kontynuowała Meg. Na twarzy Sue było widać zrozumienie.
- Pojadę z nią , żeby ją pilnować , Marry będzie tuta z tobą. Jakoś zorganizujemy metodę na komunikację z tobą - dodała Sophie
- Musisz wybaczyć nam nasze zachowanie. Siedziałybyśmy dłużej , ale samolot mamy za 10 godzin , a nie chciałabym wpaść na Louisa. Na dodatek muszę się spakować , zniszczyć wszystkie nasze wspólne zdjęcia i pamiątki. To będzie długie i pracowite 10 godzin. - powiedziała Meg wychodząc.
- To może opowiedzieć ci co dzieje się na stronach fanów? Oczywiście tak jak się domyślasz informacja o twoim pobycie tutaj już wyciekła zarówno jak i o zdradzie Louisa...
*Z perspektywy Megan*
Wychodząc ze szpitala zauważyłyśmy Liz , Louisa i płaczącego Zayna. Pierwsza dwójka zachowywała się jak para. Pewnie chłopak się o wszystkim dowiedział. W pewnym momencie podszedł do nich Niall. Horan odciągnął Zayna od tamtej dwójki i podszedł do nas.
- Megan , czy ty ich przyłapałaś tak jak wszyscy mówią? - zapytał Zayn
- Tak - odpowiedziałam krótko 
- Co teraz zrobisz?
- Wyjeżdżam - kolejna lakoniczna odpowiedź.
- Gdzie?
- Do babci. Sophie możemy jechać już?
-  Tak - powiedziała otwierając samochód. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domuWpadłam do mojego pokoju i zaczęłam chować wszystkie moje ubrania i ważniejsze rzeczy do walizek. Resztę rzeczy pochowałam do jakiś pudełek. potem przeniosłam je do piwnicy. Cały pokój , w którym spałam z Lou oraz nasza łazienka były bez moich rzeczy. Na dodatek powywalałam wszystkie jego ciuchy z jego półek. Koszule , które mu kupiłam podarłam , wszystkie zdjęcia zostały pocięte i porozrzucane po pokoju. Potem wpdałam do łazienki do łazienki. Czerwoną szminką zaczęłam wypisywać różne rzeczy na lustrze.
*Z perspektywy Sophie*
- Niall , posłuchaj - mówiłam pakując się - ja muszę pilnować Megan bo ona ma różne dziwne pomysły. Ty staraj się pomóc Zaynowi. Nie zapomnij też o odwiedzeniu Sue w szpitalu , przecież jesteście przyjaciółmi.
- Ale ...
- Nie ma żadnych "ale" za jakieś 5 godzin mamy samolot pojedziemy jeszcze coś zjeść z Megan i jedziemy na lotnisko - powiedziałam zasuwając walizkę. Pocałowała Nialla na pożegnanie. Wyszłam Przy samochodzie czekała na mnie Megan.
- No w końcu jesteś - powiedziała
- Pakujemy walizki - zapytałam
- Taa , jest możliwość szybszego dotarcia dl Australii. To znaczy , że jest samolot , który zawiezie nas do Camberry , a później wypożyczonym autem , pojechałybyśmy do domu mojej babci w Sydney.
- Okey ,a kiedy ten samolot.
- Za godzinę - powiedziała Megan. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy.

sobota, 10 listopada 2012

Trzydzieści Dwa

*Z perspektywy Megan*
Postanowiłam poszukać Tomlinsona. Byłam już prawie wszędzie. Pomyślałam , że może być w kiblu. Poszłam sprawdzić. Nikogo nie było. Zaczęłam otwierać po kolei wszystkie kabiny. Pomału zaczęłam otwierać trzecią. W końcu otworzyłam. Widok był oszałamiający. Liz i Lou...
- Louis może mi to wyjaśnisz?! - powiedziałam dość głośnym tonem. On na pewno mnie usłyszał , ale zignorował moje słowa. Ja wybiegłam stamtąd. Nawet nie oderwał się od ust tej tej ... sami z resztą wiecie. Postanowiłam wyjść przed klub , bo usłyszałam sygnały karetki. Wyszłam i podbiegłam do Marry , która stała w szoku. Zaraz koło niej zalewała się łzami Sophie i pocieszający ją Niall. Nagle przed moimi oczami przemknęła burza loków. 
- Co się stało? - zapytałam zdezorientowana.
- Sue miała wypadek. Przed chwilą karetka ją zabrała. Dzwoniłem po taksówkę. Zaraz po nas przyjedzie. Gdzie Tommo i Liz? - zaczął  nawijać Harry
- Louis sobie poradzi - powiedziałam zdeerwowana. - Gdzie Liam?
- Pojechał karetką z Sue. 
- Okey to nam pozostało czekać - westchnęłam i usiadłam na krawężniku zrezygnowana.
*Z perspektywy Marry*
W końcu ta taksówka przyjechała po nas. Cały czas bałam się o Sue. A co by było gdyby ... nie lepiej nie krakać. Wszyscy szybko władowaliśmy się to samochodu i podaliśmy adres. Kierowca ruszył. Zastanawiało mnie jedno. Czemu Megan jest taka poważna? Ona jak jest pijana nie ogarnia świata , tylko się śmieje i już. Teraz wygląda jakby nad czymś myślała. Postanowiłam zapytać o to jak będę miała ku temu okazje. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy jak stado dzikich zwierząt. 
- Wie pani na jaki oddział Susanne Lucas? - zapytałam panią siedzącą na recepcji
- A państwo rodziną jesteście - zapytała starsza kobieta.
- Jesteśmy przyjaciółmi , mieszkamy rzem - powiedziała Sophie.
- Rozumiem. Kobieta ta została pokierowana na oddział intensywne terapii , proszę tam się udać. 
- Mogła by nas pani pokierować?
- Całe 4 piętro to oddział intensywnej terapii , proponuję udać się tam i spokojnie poczekać w poszekalni.
- Dziękujemy za pomoc - powiedzieliśmy chórem i jak dzicz ruszyliśmy w stronę windy. 
*Z perspektywy Sophie*
W końcu jesteśmy na czwartym piętrze. Szybko znaleźliśmy Liama , który siedział i płakał.
- Jak z Sue? - zapytał Niall 
- Stan ... zagrożenia ... życia - wyszlochał
- Jak w ogóle do tego doszło? - zapytała zdezorientowana. Wiedziałam tylko , że Sue miała wypadek. Liam w skrócie opowiedział nam co miało miejsce. Lekarze powiedzieli , że dopiero rano będą mogli przeprowadzić jakiekolwiek badania. Mogliśmy zostać w szpitalu. Interesowało mnie zdenerwowanie Megan. Postanowiłam ją wziąć na rozmowę. Oczywiście dołączyła się do nas Marry.
- Megan co się stało? - zaczęłam
- A co miało się stać
- Twoje zachowanie jest dziwne - szepnęła Marry
- Nie wasza sprawa
- Właśnie , że nasz. Jesteśmy przyjaciółkami.
- To czy wiecie co się stało , czy nie wiecie nie zmieni nic.
- Powiesz nam czy nie?
- No dobra - w tym momencie zaczęła nawijać o zdradzie Lou z Liz...

niedziela, 4 listopada 2012

Trzydzieści Jeden

*Z perspektywy Megan*
Nastał ranek. W ogóle nie chciało mi się wstawać. Niestety musiałam zwlec się z łóżka. Poszłam do łazienki. Szybki prysznic w ciepłej wodzie i czułam się jak nowo narodzona. Spięłam wysuszone włosy w koka i usiadłam przy toaletce z lustrem. Zastanawiałam się jakby tu spiąć włosy na dzisiejszą galę. Dobrą godzinę użerałam się z nimi. Dalejniestety nie miałam pomysłu. Musiałam zajrzeć do internetu. Może się skontaktuję z moją kuzynką , która jest fryzjerką. Tak właśnie zrobiłam. Dziewczyna doradziła mi , żeby tylko je ułożyć w odpowiedni sposób. Ona jak zawsze ma rację. Ale co z makijażem. Nie miałam bladego pojęcia jak się umalować. Na szczęście z pomocą przyszła mi Sue , która miała jakieś pojęcie o tym. Powiedziała , że później zrobi mnie na bóstwo. Była 12:30. Zostało jakieś 3 godziny na naszykowanie się. Ja jak zawsze byłam w proszku. Nie przejmowałam się tym. Zapomniałam o jednej ważnej rzeczy. Nie jadłam śniadania. Zleciałam do kuchni jak błyskawica. Zajrzałam do lodówki i zaczęłam nakładać wszystko co mi wpadło w ręce na talerz. Szybko zjadłam tą mieszankę i poszłam na górę ogarnąć. Najpierw układanie włosów , a później ubranie w to. Później zwołałam Sue. Ona mnie umalowała. Razem zeszłyśmy na dół. Było już dobrze po 15 , areszty nie było. W końcu postanowiliśmy ich pospieszyć.
*Z perspektywy Sophie*
Gdy szykowałam się na galę Horan zamknął  się w pokoju i zaczął się rozbierać. 
- Horan co ty robisz?? - zapytałam
- Jak  to nie  widzisz??
- Ja ci radzę się ubrać , bo jak nie to ...
- To co ?? - zbliżył się do mnie.
- To dostanie w dziób. 
- Gdzie są moje spodnie?? 
- Są tam gdzie je rzuciłeś.
-  O kur...
- Co jest?? 
- Moje spodnie zostały wyrzucone w stronę otwartego okna. 
- To znaczy , że ...
- Taaak leżą gdzieś na dworze. - w tym momencie nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Zapomniałem ci czegoś powiedzieć
- Klucze od naszego pokoju są w tych spodniach.
- I co z tego??
- Przecież nas zamknąłem.
- Ty głąbie jeden!!  Czy ty myślisz. Teraz jak my stąd wyjdziemy. 
- Nie wyjdziemy. 
- Ejjjjj ludzie słyszycie mnie! - zaczęłam się wyzierać. Usłyszał as chyba Harry.
- Co chcesz?? - zapytał
- Mógłbyś przynieść spodnie Nialla , które leżą na dworze?? A i w nich powinien być kluczyk.
- Co one robią na dworze? - zapytał podejrzliwym tonem
- Długa historia. 
- Dobra zaraz tu wrócę. - powiedział i tak też zrobił. Szybko otworzył nam drzwi. Powiedział , że za parę minut wychodzimy. Na szczęście ja byłam gotowa , w przeciwieństwie to Horana. Zeszłam a dół ubrana tak.
*Z perspektywy Marry*
No nie ja jak zawsze w proszku. Zaraz wychodzimy , a ja nawet nie ubrana jestem. Biegałam po całym domu szukając komórki i chusteczek. Harry tylko się na mnie patrzył zamiast pomóc. W końcu znalazłam zguby. Nie było to proste. Chusteczki były za pralką , a telefon w szufladzie z bielizną. Tylko ja mogłam schować takie rzeczy w takim miejscu. Szybko ubrałam się w to. Na korytarzu spotkałam Liz. Razem zeszłyśmy na dół nie odzywając się do siebie. 
- Szybciej się nie dało - zapytał zdenerwowany Paul 
- Przepraszamy - powiedziała Liz
- Dobra limuzyna już czeka. - powiedział i wyszedł z domu. My zaraz za nim. Dotarliśmy w miarę szybko. Nasz kierowca doskonale wiedział gdzie są korki i je sprytnie ominą. Ja z dziewczynami zajęłyśmy miejsca za chłopcami w 2 rzędzie. W końcu się rozpoczęło. Prowadzący się przedstawił i zapowiedział występ Lady Gagi. Później ona wręczała nagrodę dla najlepszego wokalisty. Potem nagroda dla wokalistki i występ kolejnej gwiazdy. W końcu nagroda dla najlepszego zespołu. Oczywiście wygrali chłopcy.Po całej gali wszyscy poszliśmy świętować do najlepszego klubu w Londynie.
*Z perspektywy Sue*
W klubie było całkiem przyjemnie. Wszyscy pili oprócz mnie i Liama. Megan organizowała konkursy na picie. Oczywiście ona wygrywała. Wszyscy tańczyli i śpiewali. Ja i Liaś sączyliśmy soki owocowe. W pewnym momencie zauważyłam , że nie  ma Tomlinsona. Megan też nigdzie nie było. Dziewczyna po paru minutach się odnalazła. Była w łazience. Ciekawe gdzie Lou. Pewnie zarz gdzieś się znajdzie. 
- Sue zatańczymy?? - zapytał nagle liam
- Dobrze - powiedziałam. Tańczyliśmy jak dwójka wariatów. W pewnym momencie zrobiło się za gorąco. Powiedziałam Liamowi , że zaraz przyjdę. Poszłam się przewietrzyć. Przed klubem było za głośno , ale na drugiej stronie było całkiem przyjemnie. Poszłam na pasy , które znajdowały się na skrzyżowaniu. Rozejrzałam się i powoli zaczęłam przechodzić przez ulicę. Nagle usłyszałam silnik samochodu. Później słyszałam pisk opon i czułam ból. Słyszałam jak jakiś mężczyzna mówi do mnie. Chciałam odpowiedzieć ale nie mogłam , nie potrafiłam. 
- Sue? Gdzie jest Sue? - usłyszałam głos Liama
- Tam leży jakaś dziewczyna może to ona - powiedziała jakaś osoba.
- Boże to ona - usłyszałam głos rozpłakanego Liama. - Dzwońcie po karetkę. 
- Już to zrobiliśmy. Zaraz będą.- w oddali było słychać sygnały karetki. Poczułam, że ktoś mnie wkłada na prawdopodobnie nosze. Nagle zaczęłam tracić świadomość ...

sobota, 3 listopada 2012

Trzydzieści

*Z perspektywy Megan*
Chłopcy przez całe cztery dni mają prób. Rzadko ich widujemy. Czasami nawet nie mają czasu porozmawiać z nami przez telefon. Z dziewczynami postanowiliśmy umilić sobie czas siedząc z maseczkami na twarzy. Szybko wykonałyśmy maseczki. Zaczęłyśmy nakładać je na twarze. Na oczy położyłyśmy plasterki ogórków. Włączyłyśmy naszą ulubioną stację muzyczną i zaczęłyśmy sączyć sok pomarańczowy.
- Ej dziewczyny w co my mamy się uczesać na gale - zapytałam nagle
- Nie wiem , ale na pewno coś wymyślimy - odparła Marry
- A tak właściwie to gdzie jest Liz - zapytała Sophie.
- Chyba wyszła do koleżanke 
- W sumie to dobrze , mamy chociaż trochę spokoju. 
- Ooooo patrzcie co leci. - powiedziałam szczerząc się
- Tak Calvin - Sophie zaczęła się cieszyć jak głupia.
- Ej laski 
- Cooooo?? - odpowiedziały chórem
- Może jakiś wypad na narty , albo na Hawaje?? - zaproponowałam
- Może masz rację. Ale to po gali. 
*Z perspektywy Sophie*
Już dobrą godzinę bawimy się z tymi maseczkami. Cały czas zmywałyśmy je i nakładałyśmy nowe. W pewnym momencie usłyszałam krzyk Nialla.
- Boże , to kosmici - zaczął drzeć się Liam
- Co gdzie?? - powiedział Tommo wyskakuąc z patelnią.
- Louis , odłóż tą  patelnię - powiedziała Megan zdejmującMegan zdejmując ogórki z oczu.
- Uffff odetchnąłem z ulgą - powiedział Harry
- To na szczęście wy. - powiedział Zayn
- Ale nas przestraszyłyście. - powiedział Niall
- Niby czemu? - zapytałam
- Lady Gaga będzie występowała na gali. - Zaczął Lou
- A przewodnią jej występu są kosmici - skończył Harry. 
- To nie dziwię się takiej reakcji. 
- Może zmyjecie to paskudztwo z siebie? - powiedział Hazz 
- Harry , daj buziaczka - powiedziała Marry podchodząc do chłopaka.
- W  życiu , nawet nie podchodź bliżej - powiedział robiąc dwa kroki do tyłu. Dziewczyna automatycznie przesunęła się do niego i dała mu całusa w nos. Przez co Harry był cały w maseczce. - teraz musimy to zmyć. 
*Z perspektywy Sue*
- Co robicie tak wcześnie w domu? - zapytałam Liama zmywając maseczkę
- Wiesz jutro gala i trzeba odpocząć.
- Cooooooo?? A no tak , ale przecież Marry nie ma butów , a jak nie ma butów to ...
- Spokojnie Harry specjalnie zrobił zdjęcia jej całej kreacji i poszedł do najlepszego obuwniczego, aby dobrał buty. Teraz zabiera tam Marry aby je przymierzyła , a później pójdą na jakiś spacer. 
- W sumie to bardzo dobry pomysł.
- Zjadłbym coś.
- Ja też - powiedziałam zmywając ostatnią warstwę maseczki.
- Może płatki i owoce w jogurcie??
- Dobry pomysł , ale musimy zrobić to szybko bo jak się zlecą do kuchni to nie będziemy mieli jedzenia. 
- No to do kuchni - szybkim krokiem ruszyliśmy do niej. Naszykowaliśmy potrzebne produkty i zaczęliśmy kroić owoce. Wymieszaliśmy je  z jogurtem i płatkami kukurydzianymi. Szybko uciekliśmy do naszego pokoju aby spokojnie zjeść.
*Z perspektywy Marry*
Harry kazał mi się pozbyć maseczki z twarzy i ubrać normalne spodnie i bluzę. Pewnie mamy gdzieś wyjść. Oczywiście tak było. We dwójkę jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Korków nie było więc szybko dojechaliśmy na miejsce. Okazało się , że to jest jeden z lepszych butików w Londynie. Weszłam tam z Harrym. Ekspedientka od razu do nas podeszła pytając się o rozmiar buta. Powiedziałam jej , a ona przyniosła jedną parę. 
- Przymierz - powiedział Harry.
- Okey , ale po co? - zapytałam
- Bo jutro gala , a ty nie masz butów do kreacji. 
- A no tak , zapomniałam - powiedziałam zabierając od kobiety opakowanie z butami. Usiadłam na pufie i zaczęłam zdejmować swoje trepy. Założyłam. Buty były za małe. Poprosiłam rozmiar większy. Nadal były za małe. Harry zaczął się ze mnie śmiać.
- Zakochałem się w wielkiej stopie.
- Śpisz dzisiaj na kanapie. 
- Przepraszam. 
- Dobrze , wybaczam. Ale i tak śpisz na kanapie. 
- Mogłaby pani dać jeszcze większy rozmiar - w końcu but był idealny.

piątek, 2 listopada 2012

Dwadzieścia Dziewięć

*Z perspektywy Sophie*
Wstając rano nie zastałam obok mnie Niallera. Ciekawe co ten kołek  znowu robi. Założyłam kapcie i futrzany szlafrok. Zeszłam na dół by go poszukać. Usłyszałam rozmowę. Dochodziła ona z salony. Aby sprawdzić co się tam dzieje stanęłam w progu słuchając o czym i kto rozmawiał. Okazało się , że menadżer przyszedł ich odwiedzić i powiadomić o gali , która miała odbyć się niebawem , a mianowicie za cztery dni. Chłopcy musieli zorganizować sobie plany tak aby mieli czas na próby jak i naszykowanie się do całej imprezy. Wiedziałam jedno , takie okazje to czas na zakupy. Szybko pobiegła do kuchni robić śniadanie. Zwołałam wszystkich i zaczęliśmy pogawędkę n temat dzisiejszego dnia.
- Ja proponuję się ogarnąć i zasuwać do sklepu po kreacje na gale- powiedziałam biorąc gryza kanapki. 
- Może masz rację trochę biegania po sklepach nigdy nikomu nie zaszkodziło - nagle wszystkim dziewczynom się oczy zaświeciły. 
- No to kończymy to śniadanie - powiedział Lou. Szybko zjadłam kanapki i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Potem zeszłam na dół i zaczęłam oglądać tv. Powoli zaczęli schodzić na dół. Najpierw zeszła Liz ubrana tak. Musiałam z nią wysiedzieć jakieś10 minut.To była męczarnia.Później zeszła reszta. Megan wyglądała tak Sue tak a Marry tak
*Z perspektywy Megan*
Powoli zaczęliśmy się ładować do samochodu. Objeździliśmy całe miasto, Byliśmy w najsłynniejszych butikach. Tomlinson cały czas grzebał za coraz bardziej dziwnymi sukienkami. Zachowywał się gorzej niż baba. Miałam go dość. Jednak przez jego grzebanie znalazłam idealną sukienkę. Dobraliśmy do niej dodatki w innych sklepach i wyszliśmy ze sklepu. Po pewnym czasie każda miała skompletowany strój. Tylko Marry nie mogła dobrać butów do swojej kreacji. Powiedziała , że jutro jeszcze przejdzie na spokojnie za butami.
- To gdzie teraz??- zapytałam zmęczona
- Może zjemy coś. Później pójdziemy wypożyczyć jakiś film na wieczór. - powiedział Tommo obejmując mnie. 
- Ciekawy pomysł - powiedziała Liz.
- To gdzie jemy? - zapytał Niall
- Proponuję jakąś pizzerię. - powiedział Harry.
- Za rogiem jest jakaś - powiedziała Sue. Wszyscy razem poszliśmy tam Zamówiliśmy i zjedliśmy dwie duże pizze. Szybko zorganizowałyśmy film i pojechaliśmy do domu. Po drodze Liamowi ubzdurało się , że chce mu się sajgonek. Po powrocie do domu zamówiliśmy je w dużych ilościach.
*Z perspektywy Sue*
Gdy wróciliśmy poszłam się ogarnąć do łazienki. Wcisnęłam się w jakiś szary dres i za dużą koszulkę. Zeszłam na dół z kocem i podusią. Następnie rozłożyłam się na fotelu czekając na resztę. Zaczynało się ściemniać. Nie na widzę jesieni. Jest zimno , wcześnie robi się ciemno i zazwyczaj siedzi się głównie w domu.
- To jaki film wypożyczyliście??- zapytałam
- Superhero - powiedział Zayn siadając z michą popcormu. Liz zaczęła bawić się dvd. Nie potrafiło go nawet włączyć. 
- Odejdź siermięgo - powiedziała Megan i włączyła film. Wszyscy oglądaliśmy w wielkim skupieniu. Było parę fajnych i śmiesznych akcji w filmie , ale nie bardzo mnie to interesowało. Była bardziej zajęta szybkim uśnięciem. Niestety nie mogłam tego zrobić i niestety oglądałam cały film. 
*Z perspektywy Marry*
Cały czas się śmiałam. Teksty wszech czasów. Najbardziej bawiła mnie "szalona srajmaszyna". W końcu po jakimś czasie usnęłam. Męczył mnie jeden sen. Nie mówię , że to był koszmar. Ale nawet nie wiem co on mógł oznaczać. " Walizka , łzy , kłótnia , nie było w domu dziewczyn " obrazy jak przez mgłę. Ze względu na to , że później przez to nie mogłam spać zaczęłam się rozciągać. Na początku całkiem nie źle mi szło , ale później coś mi strzyknęło w plecach i Hazza musiał mi rozmasowywać je. Resztę nocy przesiedziałam słuchając muzyki i patrząc się w sufit.